Działo się tej nocy na parkietach NBA. Już w pierwszym spotkaniu otrzymaliśmy istny wulkan emocji w postaci bójki pomiędzy zawodnikami Pistons a Magic zapoczątkowanej niesportowym zagraniem Mo Wagnera, a eskalowanym przez uderzenie przeciwnika w głowę przez Killiana Hayesa. W kolejnych meczach New Orleans Pelicans pokonali Minnesota Timberwolves za sprawą rekordu kariery i 13 ostatnich punktów zespołu zdobytych przez Ziona Williamsona. Mecz z Milwaukee Bucks przejął DeMar DeRozan, który zdobył 10 z 13 punktów swojej drużyny w dogrywce, Brooklyn Nets przedłużyli serię zwycięstw do dziesięciu, tym razem kosztem Atlanta Hawks, Los Angeles Lakers przegrali z Miami Heat, a Sacramento Kings wydarli w ostatnich sekundach zwycięstwo Denver Nuggets.
Detroit Pistons – Orlando Magic 121:101
- Spotkanie stojące pod znakiem bójki z udziałem zawodników w końcówce pierwszej połowy. Gorąco zrobiło się po wypchnięciu Killiana Hayesa w trybuny w jednym z kontrataków przez Moritza Wagnera. Celowe zachowanie Niemca nie pozostało bez reakcji młodego obrońcy gospodarzy, który po chwili wymierzył cios pięścią w głowę przeciwnika, co zapoczątkowało przepychankę z udziałem zawodników i trenerów obu drużyn, próbujących uspokoić sytuację.
- W wyniku tego zajścia z parkietu wyrzuceni zostali Hayes, Wagner i Hamidou Diallo. Ze strony NBA posypią się z pewnością grzywny i zawieszenia, a każda taka sytuacja z udziałem Pistons przypomina starszym kibicom niechlubne The Malice at the Palace, od którego minęło już prawie 20 lat.
- Całe spotkanie ekipa z Detroit wygrała dość łatwo, przez większość drugiej połowy prowadząc średnio 20 punktami. Liderem gospodarzy z Motor City Alec Burks z najlepszym w tym sezonie wynikiem 32 punktów. 28 oczek dołożył Saddiq Bey a 14 Bojan Bogdanović.
Washington Wizards – Phoenix Suns 102:127
- Trzecia porażka w czterech ostatnich meczach Suns, którzy wchodzili dziś w czwartą kwartę przy remisie na tablicy wyników, po odrobieniu blisko 20-punktowej przewagi. Decydująca odsłona wygrana jednak 34-18 przez Czarodziejów nie pozostawiła złudzeń, kto był stroną lepszą w tym meczu, a gospodarze zgarnęli w ten sposób trzecią kolejną wygraną.
- Wyrównanie rekordu kariery przez wracającego dopiero do gry na najwyższym poziomie Rui Hachimury, który zakończył spotkanie z 30 punktami zdobytymi w 28 minut spędzonych na parkiecie. Po 22 oczka dodali po stronie Wizards Kristaps Porzingis i Kyle Kuzma, a Monte Morris zanotował 12 punktów i 8 asyst. Po stronie pozbawionych na kolejne minimum cztery miesiące Devina Bookera przeciwników 31 punktów Deandre Aytona, 20 oczek i 7 asyst Chrisa Paula i 17 punktów Mikala Bridgesa.
Atlanta Hawks – Brooklyn Nets 107:108
- Trudna przeprawa dla Nets, którzy dziesiątą wygraną z rzędu zapewnili sobie za sprawą nieskuteczności przeciwników w końcówce i niewykorzystanego jednego z dwóch rzutów osobistych Dejounte Murray’a na kilkadziesiąt sekund do końca, aby doprowadzić do remisu. Ekipa z Brooklynu piastuje w tym momencie najdłuższą serię zwycięstw w tym sezonie wśród wszystkich drużyn NBA i najbardziej okazałą dla organizacji od sezonu 2005-06.
- Po przestoju w pierwszej części czwartej odsłony, w której Nets dali Hawks odrobić nawet 13-punktową stratę sytuację uratował Kyrie Irving, który 15 ze swoich 28 oczek uzbierał w decydującej ćwiartce. 26 punktów, 16 zbiórek (najwięcej w sezonie) i 8 asyst autorstwa Kevina Duranta, a 17 punktów, 10 zbiórek i 6 bloków od Nica Claxtona. Po stornie Jastrzębi, dla których to trzecia porażka w czterech ostatnich meczach, pod nieobecność Trae Younga 24 oczka wspomnianego już Dejounte Murray’a oraz 21 Johna Collinsa.
Miami Heat – Los Angeles Lakers 112:98
- Za podsumowanie tego meczu niech posłuży statystyka strat obu drużyn: 6 po stronie Heat i 26 po stronie Lakers. Spotkanie rozstrzygnęło się w elemencie punktów rzuconych po piłkach „oddanych” przeciwnikowi, gdzie w rubryce Jeziorowców widnieje mizerne 2, przy aż 31 po stronie przeciwników. W reszcie elementów przeważali goście, którzy byli skuteczniejsi z gry, lepiej zbierali i z większą swobodą dzielili się piłką.
- Dzięki zwycięstwu Heat przełamali wreszcie psychologiczną granicę 50% dotychczasowych zwycięstw. Za sprawą siedmiu wygranych w dziesięciu ostatnich meczach ekipa Erica Spoelstry ma bilans 18-17. Dla zwycięzców 27 punktów rzucił Jimmy Butler, a 23 oczka i 14 zbiórek dołożył Bam Adebayo. Po stronie gości 27 punktów LeBrona Jamesa, po 15 od Dennisa Schrodera i Russella Westbrooka i 14 Troy’a Browna Jr-a.
- Lakers są w tym momencie 14-21, co jest drugiem najgorszym wynikiem w karierze LeBrona Jamesa po 35 meczach sezonu. Gorszy bilans drużyna LBJ-a notowała jedynie w debiutanckich rozgrywkach skrzydłowego w Cleveland. – Nie chcę zakończyć kariery grając na obecnym poziomie z punktu widzenia wyników drużyny – przyznał wprost na konferencji zawodnik.
Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 119:113 (po dogrywce)
- Jedno z najlepszych spotkań nocy. Bulls potrafili odrobić w czwartej kwarcie 15-punktową stratę, zdobywając 8 ostatnich punktó w podstawowym czasie gry i przebojowo doprowadzając do dogrywki. W niej emocji również nie zabrakło, początkowe 4-punktowe prowadzenie Bucks Byki przełamali dzięki 10 oczkom w dodatkowym czasie gry DeMara DeRozana.
- Dla gości z Milwaukee to już czwarta porażka z rzędu. Nie wystarczyło wyrównanie najlepszego w tym sezonie wyniku przez Giannisa Antetokounmpo, który 45 punktów i 20 zbiórek zniesmaczył dwoma stratami w ostatnich akcjach podstawowego czasu gry, w tym krokami odgwizdanymi na kilka sekund przed końcową syreną. Bohaterem zwycięzców wspomniany już DeMar DeRozan, który zdobywając 10 z 13 punktów zespołu w dogrywce uzbierał na koncie 42 punkty, do których dołożył 10 zbiórek i 5 asyst. 24 oczka dodał Zach LaVine, a 15 Nikola Vucević.
New Orleans Pelicans – Minnesota Timberwolves 119:118
- Kolejne spotkanie konkurujące o tytuł konfrontacji nocy. Wyrównana gra w pierwszych trzech kwartach w czwartej przerodziła się w jeszcze bardziej nerwową, aczkolwiek ambitną rywalizację punkt za punkt. O zwycięstwie Pelicans przesądziło ostatnie 13 punktów zespołu zdobytych w decydujących 2:44 minuty przez Ziona Williamsona, a jeszcze konkretniej jeden z dwóch wykorzystanych rzutów osobistych na 4 sekundy do końca.
- W całym meczu Zion uzbierał na koncie 43 punkty, co stało się jego nowym rekordem kariery. 21 oczek dołożył Trey Murphy, a 20 CJ McCollum. Po stronie Timberwolves po 27 punktów duetu Anthony Edwards-D’Angelo Russell.
Golden State Warriors – Utah Jazz 112:107
- Wydawało się, że Jazz po udanej trzeciej kwarcie mają kontrolę nad tym meczem i zgarną jakże ważne zwycięstwo w kontekście utrzymania dodatniego bilansu. Warriors jednak nie dość, że odrobili straty w czwartej odsłonie, to zdołali wyjść na kilkupunktowe prowadzenie, dodatkowo w ostatnie 12 minut gry dając przeciwnikom rzucić zaledwie 13 punktów. Decydujące dla losów końcówki okazało się trafienie Jordana Poole’a z pomalowanego na półtorej minuty do końca dające Wojownikom prowadzenie trzema punktami.
- Oprócz Stephena Curry’ego i Andrew Wigginsa w szeregach Warriors zabrakło dziś także odpoczywającego w meczach back-to-back Klay’a Thompsona. Najwięcej punktów w drużynie gospodarzy zanotował Jordan Poole, który 26 oczek trafił na skuteczności 7-22 z gry. 19 punktów zanotował Donte DiVincenzo, a 17 miło zaskakujący w ostatnim czasie Ty Jerome. Po stronie ekipy z Salt Lake City 29 punktów Lauriego Markkanena i 22 oczka Jordana Clarksona.
Sacramento Kings – Denver Nuggets 127:126
- Drugie spotkanie pomiędzy drużynami w przeciągu dwóch dni. Po wczorajszej porażce Kings byli dziś w stanie odrobić 19-punktową stratę z końcowych fragmentów trzeciej kwarty i wygrać czwartą odsłonę 33-21. O końcowym rezultacie bezpośrednio zadecydował rzut osobisty trafiony przez Malika Monka na 0,7 sekundy do końcowej syreny.
- Dla Nuggets 40 punktów zanotował Nikola Jokić, którego rzut na zwycięstwo w ostatniej akcji minął się z obręczą. Goście z Denver grali dziś bez Jamala Murray’a, Aarona Gordona i Bruce’a Browna, a porażka przerwała ich serię pięciu zwycięstw z rzędu. Do zespołu Kings powrócił dziś Domantas Sabonis i na przywitanie z własną publicznością rzucił 31 punktów, dodając do dorobku 10 zbiórek i 5 asyst. Ponad 30 oczek dla Królów zdobyli również Malik Monk (33) oraz De’Aaron Fox (31).