Wkurza Was kolejny artykuł o Alexie Caruso? A może jesteście jego fanami? O co w ogóle w tym wszystkim chodzi? Dlaczego tak niepozorny gość wywołuje tak skrajne emocje? W San Francisco akurat wywołał bardzo pozytywne, bo kiedy rzucał osobiste, to kibice Warriors skandowali „MVP! MVP! MVP!”.
Już teraz wszyscy wiedzą kim jest Alex Caruso, ale pamiętam, że w kwietniu zeszłego roku dodawałem news z video, gdzie można było zobaczyć wsad Caruso z mega dobitką, po której Kevin Durant nie wiedział, co się dzieje, a LeBron James był w olbrzymim szoku.
Tak było w kwietniu 2019 roku:
Caruso dostał więcej minut pod koniec zeszłego sezonu i okazało się, że potrafi grać – skacze wysoko, dobrze broni i walczy za trzech.
A skąd się wziął w NBA? Nie został wybrany w Drafcie 2016 roku przez żadną z drużyn NBA. Potem szansę chcieli mu dać Philadelphia 76ers (w Lidze Letniej) i Oklahoma City Thunder (zwolnili go tuż przed sezonem).
Załapał się do słabych wtedy Los Angeles Lakers, gdzie w Lidze Letniej zastąpił w kilku meczach kontuzjowanego Lonzo Balla. Okazało się, że bardzo dobrze sobie radzi.
To jego trzeci sezon w NBA. Co prawda mniej, niż w poprzednich rozgrywkach, ale wtedy dużo minut dostał zwłaszcza pod koniec sezonu, kiedy wiadome było, że Lakers nie awansują do play-offów.
Caruso rok temu popisał się na przykład takim wsadem nad Stevenem Adamsem:
W tym sezonie nie gra dużo, ale jest ważną postacią rotacji Lakers i daje „mocnego kopa z ławki”. Wykorzystuje swoją siłę i dynamikę, często popisuje się widowiskowymi akcjami, a że wygląda niepozornie, stąd chyba ten zachwyt?
Caruso dziś właśnie obchodzi 26. urodziny. Mimo młodego wieku i ogromnej sprawności fizycznej jest niepozorny. Niektórzy mówią, że „nie wygląda na koszykarza”. Wynika to chyba z jego aparycji – łysieje, ma rzadki zarost, dziwną szeroką opaskę na czole, sympatyczny wyraz twarzy, a zawodnik NBA, czy w ogóle zawodowy sportowiec, kojarzy nam się po prostu inaczej.
Może właśnie dlatego cieszy się taką popularnością i sympatią wśród kibiców? Jeśli połączymy jego wygląd z efektowną grą, która zaskakuje, to mamy gotowy materiał na „ulubieńca publiczności”. Myślę, że niektórzy mogą go traktować jak „maskotkę”, ale z drugiej strony budzi on respekt i uznanie wśród rywali i kibiców innych drużyn NBA.
Nieoczekiwanie Caruso zajął 4. miejsce w głosowaniu kibiców na graczy obwodowych do Meczu Gwiazd! Więcej niż Russell Westbrook (Rockets) i Stephen Curry (Warriors)!
- Luka Doncic, Mavericks 6,111,735
- James Harden, Rockets 3,751,362
- Damian Lillard, Trail Blazers 1,337,540
- Alex Caruso, Lakers 1,284,932
- Russell Westbrook, Rockets 1,094,254
- Stephen Curry, Warriors 1,043,882
Było to efektem jego popularności i sympatii kibiców. Oczywiście też popularności Los Angeles Lakers, którzy nie mają wyróżniającego się rozgrywającego, czy gwiazdy w postaci rzucającego obrońcy. Tym też mogli się kierować fani „Jeziorowców”.
Po tym jak głosowanie się już zakończyło Caruso przyznał, że odetchnął, bo mógł skupić się tylko na grze w Lakers i sezonie zasadniczym. – To bardzo miłe, ale jestem realistą, znam swoją rolę w zespole i wiem, że przecież nie jestem w trzydziestce najlepszych graczy NBA. Liczba głosów mi schlebia i dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali, ale są lepsi ode mnie, którzy zasługują na występ w Meczu Gwiazd – powiedział w styczniu Caruso tuż po zakończeniu głosowania.
W czwartek Lakers grali w San Francisco. LeBron James odpoczywał, a i tak rozbili Warriors 116:86. Caruso spędził na boisku 15 minut. Nie trafił żadnego z pięciu rzutów z gry, ale miał cztery zbiórki, trzy asysty oraz blok i przechwyt, a kiedy przebywał na boisku, to ten okres jego drużyna wygrała różnicą 12 punktów. W piątej minucie czwartej kwarty stanął na linii rzutów wolnych, a kibice Warriors zaczęli skandować „MVP! MVP! MVP!”. Caruso obu osobistych nie trafił, ale wydaje się, że był to kolejny przejaw sympatii ze strony fanów, a nie chęć naśmiewania się.
Przed tygodniem popisał się kolejnym zagraniem, które zupełnie do niego nie pasuje, chociaż powinniśmy się już przecież do takich akcji w jego wykonaniu przyzwyczaić.
W połowie czwartej kwarty Anthony Davis stanął na linii rzutów wolnych. Nie trafił, ale na posterunku był Alex Caruso! Popisał się efektowną dobitką. Nie byłoby to możliwe, gdyby obrońca go zastawił, no ale skoro ten nawalił, to gracz Lakers to wykorzystał!
Wiem, że niektórych śmieszy pisanie o Caruso, a ta dobitka, to przecież „nic takiego„. Myślę jednak, że każdy kto grał kiedyś w kosza i śledzi NBA, czy inne ligi, wie, że takie akcje nie zdarzają często. Wyskoczyć z miejsca i wykonać dobitkę dwoma rękami, to naprawdę nie jest łatwa sztuka!
We wtorek Lakers grali z Pelicans. W czwartej kwarcie Caruso najpierw popisał się efektownymi blokiem na Lonzo Ballu, a potem zaliczył przechwyt i trafił w kontrze z faulem!
W innym meczu, 5 stycznia przeciwko Detroit Pistons Caruso wybił się z przerywanej i zapakował do kosza. Lakers zdobyli właśnie 14 punktów z rzędu. Warto jednak zobaczyć na powtórce zachowanie Dwighta Howarda i LeBrona Jamesa, a potem radość kibiców.
Zaangażowanie, skromność, fakt, że jest niepozorny, a do tego tak efektowne akcje w jego wykonaniu, to wszystko wpływa na ogromne sympatię kibiców NBA. Czy Alexa Caruso można nie lubić i nie doceniać?
Dziękuję, że przeczytałeś ten tekst do końca. Możesz się podzielić swoimi przemyśleniami w komentarzu, ale możesz też dołączyć do naszej specjalnej, zamkniętej grupy na Facebooku! Zapraszamy do niej wszystkich pozytywnych fanów kosza, a szczególnie NBA.
PROBASKET ma też swój oficjalny profil na Facebooku – lubi nas ponad 36 tysięcy fanów NBA!
Jesteśmy też na Twitterze – twitter.com/probasketpl
Mój profil na Twitterze znajduje się tutaj – twitter.com/Pacuda
Archiwum moich tekstów znajdziecie tutaj.
Warto przeczytać:
NBA: Jayson Tatum – narodziny supergwiazdy!
NBA: Kiedy jeden gracz zmienia wszystko?
NBA: 80% graczy korzysta z konopi?