W hitowym spotkaniu 16 kolejki Tauron Basket Ligi Rosa Radom po trzech kwartach zaciętego spotkania wyprowadziła nokautujący cios i powaliła na parkiet Anwil Włocławek wygrywając 14 punktami. Jednym z wyróżniających się graczy gospodarzy był Michał Sokołowski, który ze swoich dziesięciu punktów aż osiem zdobył w ostatnich sześciu minutach meczu. Krótko po ostatnim gwizdku koszykarz znalazł chwilę, by z nami porozmawiać.
Marcin Rutkowski: Udało Wam się zatrzymać Anwil na zaledwie 54 punktach.
Michał Sokołowski: Pokazaliśmy, że potrafimy bronić przeciwko bardzo mocnej drużynie. To w końcu aktualnie pierwsza czwórka naszej ligi. Cały zespół się postarał.
Patrząc na strój, zostawił Pan dziś dużo potu na parkiecie.
Zmęczyłem się, nadenerwowałem, ale wygraliśmy i tylko to się liczy.
Ostatecznie rzuciliście 68pkt, co jest nie najgorszym wynikiem z perspektywy zaledwie piętnastu w pierwszej kwarcie.
Myślę, że w takim meczu zupełnie nie jest ważne ile rzucisz czy stracisz. Liczy się tylko wygrana. Nam to się udało i to znaczną różnicą punktów, jak na przedmeczowe porównania obu drużyn.
Mówiąc o tej dużej przewadze, to przed ostatnią kwartą przegrywaliście jeszcze jednym oczkiem. Jednak w ostatniej, po prostu znokautowaliście rywala. Z czego to się wzięło?
Cały czas pracowaliśmy dobrze w obronie. W pewnym momencie może Anwil chciał za bardzo i nie trafił rzutów, gdzieś się gubił przy naszej obronie. Odskoczyliśmy i potem było już z górki.
Pomogło doświadczenie z Pucharów?
Każdy mecz pokazuje, że możemy coś z niego wynieść. Im więcej spotkań, tym więcej doświadczenia. Nawet z przegranego 30 punktami spotkania z Frankfurtem można czegoś się nauczyć. Im więcej grania, tym drużyna jest bardziej zgrana.
z Radomia, Marcin Rutkowski
Rosa Radom – Anwil Włocławek 68:54 (15:10, 15:15, 12:18, 26:11)