W pierwszym dniu Kasztelan Basketball Cup 2016 Anwil Włocławek bez większych problemów pokonał wicemistrza Szwecji, Norrköping Dolphins, 70:45. Po spotkaniu chwilę na rozmowę znalazł z nami Rober Skibniewski.
Marcin Rutkowski: Późniejszy przyjazd i dołączenie do drużyny po okresie reprezentacyjnym to już chyba taka normalność w Pana przypadku.
Robert Skibniewski: Lubię jeździć na kadrę, mimo że za dużo ostatnio w niej nie grywam. Ale ja lubię reprezentować barwy narodowe, barwy swojego kraju. Być z tą grupą zawodników, z tą grupą trenerów. To jest wspaniały czas, dla mnie czysta przyjemność. Jednak kadra się skończyła, wracamy do klubu. W moim przypadku drugi rok, gdzie miałem super sezon, gdzie wynik był nawet można powiedzieć ponad przedsezonowe ustalenia. Chociaż kilku z nas zostało, to zespół jest nowy. Z tego, co zdążyłem już zaobserwować, jest to fajna grupa ludzi, chętna do współpracy. Trener Milicić wykonuje świetną robotę i mam nadzieję, że to będzie po raz kolejny udany sezon dla nas wszystkich.
W samych spotkaniach kadry Pan faktycznie nie miał okazji za dużo pograć, ale etap przygotowawczy był bardzo intensywny. To chyba będzie procentowało?
Na pewno, a szczególnie ten pierwszy etap przygotowań w Wałbrzychu. Dwa tygodnie, gdzie pracowaliśmy nad siłą i wytrzymałością na pewno dużo dały. Później, gdy przychodzi ten okres gier czy to sparingowych czy eliminacyjnych i wiem, że te minuty praktycznie będą znikome, muszę sobie z tym radzić. Wiedziałem, na czym stoję, wiedziałem, jaka będzie moja rola. Ja to przyjąłem. Na całe szczęście obok siebie miałem Dominika Narojczyka, któremu bardzo serdecznie dziękuję za poświęcony czas, za prowadzenie mnie podczas tego w cudzysłowie niegrania. Trenerzy Kamiński, Szablowski i Miłoszewski zawsze byli chętni do współpracy, czy to zostanie po treningu, albo w dniu wolnym pójścia na salę porzucać. Za to im serdecznie dziękuję. Poza tym wiedziałem, do jakiego klubu przyjeżdżam. Wiem, że w tym roku presja będzie we Włocławku duża. Ja nie mogłem sobie pozwolić, żeby przyjechać w byle jakiej formie. Także starałem się jak mogłem. Może nie jest idealnie jakbym chciał, ale na pewno nie jest też źle.
O spotkaniu z Norrköping Dolphins można powiedzieć, że się po prostu odbyło. Szkoda, że przeciwnik nie był trochę mocniejszy.
Dostaliśmy informację o tym przeciwniku, że będą grali bardzo szybko, bardzo agresywnie. Taka typowa szwedzka koszykówka. Kadra Szwecji też tak gra. Presja na całym boisku, szybki atak. Nie wiem, z czego to wynikało… Może z tego, ze my też ciężko pracowaliśmy, szczególnie koledzy tutaj przez ten pierwszy okres beze mnie. Jest zmęczenie, to widać. Ale z drugiej strony… może mamy niezły skład i gramy dobrze? Jutro to zobaczymy, w meczu przeciwko Polpharmie. A tak naprawdę wszystko zweryfikuje liga. Na razie to są wszystko mecze sparingowe, do wyników nie przywiązujemy dużej uwagi. Trener nam cały czas powtarza, że mamy iść do przodu, eliminować błędy. Nie możemy powtarzać ich kilkukrotnie. Także za tydzień już o tym sparingu nikt nie będzie pamiętał. Liga coraz bliżej, już tylko dwa tygodnie. W końcu jesteśmy w komplecie. Musimy wykorzystywać każdą chwilę, każdy sparing, żeby się coraz lepiej poznawać.
No właśnie, liga coraz bliżej. Tak na ile procent jesteście gotowi, jako zespół?
To już bardziej pytanie do trenera. Już nie raz było podkreślane z ust różnych zawodników klubu, że system trenera Milicicia do najłatwiejszych nie należy i na to trzeba wziąć poprawkę. Dla nowych graczy, którzy go nie znają… nawet ja sam popełniam jeszcze błędy nawykowe. Tutaj są inne zasady niż na kadrze. Muszę się przestawić. Ale nawet rok temu trener mówił, że najlepszą koszykówkę zespół będzie grał po czterech miesiącach pracy. Nie wiem, czy w tym wypadku będzie tak samo. Mam nadzieję, że nie i szybciej kibice będą dumnie przychodzić do Hali Mistrzów i nas dopingować.
Można jakoś porównać systemy trenerów Milicicia i Taylora?
To są zupełnie dwa różne systemy. Obaj trenerzy mają swoje i my, jako zawodnicy, jesteśmy profesjonalistami i musimy się potrafić jak najszybciej dopasować. Obaj trenerzy wybrali zawodników pasujących do ich systemu.
Co może być najmocniejszą siłą Anwilu w nadchodzącym sezonie?
Zmienna obrona. Jest ona niełatwa do nauczenia, potrzebna jest koncentracja, czy jakieś doświadczenie z lat poprzednich, żeby to w miarę jak najszybciej ogarnąć i mam nadzieję, że drużyny będą miały z tym problem a my, po dobrej obronie, będziemy starali się wyprowadzić szybkie ataki.
z Włocławka, Marcin Rutkowski
Obserwuj @MarcinRutkowski
Obserwuj @PROBASKET