W pierwszym meczu ostatniej nocy Rockets wygrali z Raptors, a pewne zwycięstwa odnieśli Celtics i Pistons. Dość wyrównane spotkanie odbyło się na Brooklynie, gdzie zwyciężyli Hawks. Ostatnim meczem na Wschodzie USA było starcie Bulls z Kings. Po znakomitej drugiej połowie lepsza okazała się drużyna z Chicago. Na Zachodzie jako pierwsi wygrali Mavericks, którzy pokonali Pacers. Wysokie zwycięstwo odnieśli Nuggets, a w pozostałych trzech meczach wynik rozstrzygnął się w ostatnich sekundach. Ostatnimi triumfatorami byli Blazers, Lakers i Grizzlies.
Toronto Raptors – Houston Rockets 121:139
- Houston Rockets od początku spotkania imponowali ofensywą. Podopieczni Ime Udoki zdobyli w pierwszej kwarcie 39 punktów, ale nie potrafili zbudować dużej przewagi, bo Toronto Raptors też mieli swoje argumenty. W pierwszej połowie gospodarze trafili aż 12 trójek, dzięki czemu utrzymywali się w grze (przegrywali 63-70 po pierwszej połowie).
- Po przerwie Raptors spuścili nieco z tonu, co od razu wykorzystali przyjezdni z Teksasu. Rockets w dalszym ciągu byli nie do zatrzymania w ataku, zdobywając w trzeciej kwarcie 36 punktów, dzięki czemu po trzech kwartach mieli dwucyfrową przewagę (106-91). Do końca spotkania nic już się nie zmieniło. Raptors ewidentnie nie mieli recepty na powstrzymanie ataku rywali i ponieśli wyraźną porażkę.
- Gospodarze byli świetnie dysponowani, jeśli chodzi o rzuty zza łuku trafiając w sumie 21 trójek na znakomitej skuteczności 52,5 proc. Wysoki skład Rockets jednak totalnie zdominował rywali w walce na tablicach i punktach zdobytych z pomalowanego. Rockets mieli ponad 30 zbiórek więcej (53 do 22), zdobyli 66 punktów spod kosza (Raptors tylko 33) i 23 punkty z ponowienia akcji. Ponadto goście skupili się na szybkich atakach, zdobywając 21 punktów po kontrach.
- Najlepszym strzelcem Rockets był Kevin Durant, który zaliczył 31 punktów i 5 zbiórek oraz 3 bloki. Jabbari Smith Jr miał 25 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst, a Alperen Sengun dodał 18 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek. Po stronie Raptors Scottie Barnes zanotował 31 punktów i 5 zbiórek, a Brandon Ingram dołożył 29 punktów.
Autor: Janusz Nowakowski
Boston Celtics – Cleveland Cavaliers 125:105
- Szalona pierwsza kwarta starcia Cleveland Cavaliers z Boston Celtics była popisem ofensywnym z obu stron. Początek spotkania to prawdziwa strzelanina, a dzięki rzutowi równo z syreną Donovana Mitchella, Cavs prowadzili po pierwszej kwarcie 42-40. Od tego momentu grała już jednak tylko jedna drużyna. Celtics całkowicie zdominowali drugą kwartę, wygrywając tę część meczu 35-18 i po pierwszej połowie prowadzili 15 punktami (75-60).
- W znacznie spokojniejszej drugiej połowie skuteczność rzutowa obu drużyn poszła w dół. Bostończycy mogli spokojnie kontrolować przebieg spotkania i cały czas utrzymywali bezpieczną dwucyfrową przewagę. Cavaliers prezentowali się fatalnie (33 proc. z gry i mnóstwo spudłowanych trójek w drugiej połowie), a podopieczni Joe Mazzuli w czwartej kwarcie jeszcze powiększyli prowadzenie wygrywając ostatecznie różnicą 20 punktów.
- Celtics postawili na kanonadę za trzy co się opłaciło, ponieważ trafili aż 21 trójek na 36,8 proc. skuteczności. Ponadto przyjezdni z Bostonu byli bardzo skuteczni na linii rzutów wolnych, wykorzystując 20 z 24 rzutów osobistych.
- Graczem meczu był Jaylen Brown, który zanotował 30 punktów i 5 zbiórek. Sam Hauser miał 21 punktów (7 na 13 za trzy), a Derrick White dodał 19 punktów i 5 zbiórek. Po stronie Cavs Evan Mobley zanotował double-double (19 punktów i 11 zbiórek) a Jaylon Tyson miał 19 punktów i 5 zbiórek.
Autor: Janusz Nowakowski
Detroit Pistons – Orlando Magic 135:116
- Detroit Pistons bez większych problemów pokonali Orlando Magic, którzy odnieśli czwartą porażkę z rzędu. Choć pierwsza połowa nie wskazywała na wyraźną porażkę zespołu z Florydy, gdy gracze z Orlando po 24 minutach schodzili z parkietu, przegrywając zaledwie jednym punktem 65:64.
- Fantastyczne zawody rozegrała cała pierwsza piątka Pistons, a najbardziej wyróżniał się lider Tłoków Cade Cunningham. Gwiazdor klubu z Detroit zdobył 30 punktów (12/24 z gry), 6 zbiórek, 10 asyst, 3 przechwyty, 3 bloki i nie zaliczył ani jednej straty. Co najważniejsze, zatrzymał lidera Magic Paolo Banchero. –To nasz tożsamość, nie mogę być jednostronnym graczem – powiedział po meczu. –Muszę grać po obu stronach parkietu. Po prostu muszę złapać odpowiedni rytm. Myślę, że mam jeszcze wiele do rozwoju. Czasami stawiałem nas w trudnych sytuacjach, ale będę się starał grać dla drużyny i wygrywać mecze – dodał.
- 23 punkty (8/13 z gry) zgromadził Tobias Harris. Double-double dołożył Jalen Duren (21 punktów, 13 zbiórek). 15 punktów (w tym 4/6 zza łuku) uzyskał Duncan Robinson. 12 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst odnotował Ausar Thompson. –Zbudowanie chemii wymaga czasu – powiedział JB Bickerstaff. –Ta grupa zawsze była odporna i to jest część jej tożsamości i charakteru. W naszych szeregach nie ma zawodników którzy się poddają. Duch grupy nakazuje nam nieustanne dążenie do celu – dodał szkoleniowiec Pistons.
- Po stronie Magic najlepiej zapisał się Paolo Banchero (24 punkty, 11 zbiórek, 7 asyst) i Franz Wagner (22 punkty, 7 zbiórek). 15 punktów z ławki dołożył Tristan da Silva. 12 punktów i 5 zbiórek padło łupem Desmonda Bane’a. Zaledwie 15 minut rozegrał Wendell Carter Jr, który musiał opuścić parkiet po przekroczeniu limitu fauli.
Brooklyn Nets – Atlanta Hawks 112:117
- Zespół z Brooklynu dalej pozostaje jedną z trzech ekip w NBA, która nie wygrała jeszcze ani jednego spotkania. Tym razem lepsi od Nowojorczyków okazali się Atlanta Hawks. Jastrzebie wygrali z Nets, ale zwycięstwo nie przyćmiło kontuzji, której nabawił się Trae Young już w pierwszej kwarcie. Lider Hawks opuścił parkiet, po czym nie wrócił już na boisko. Young zdobył 6 punktów w 7 minut.
- Najważniejsze, że to nie jest ACL – powiedział po meczu trener Hawks Quin Snyder. –Jutro przejdzie rezonans i zobaczymy, co będzie dalej. Mam nadzieję, że wróci do zdrowia, kiedy tylko będzie to możliwe – dodał.
- 23 punkty, 7 zbiórek i 5 asyst zdobył Jalen Johnson. 18 oczek zaliczył Nickeil Alexander-Walker, a jedno mniej Luke Kennard (17). Double-double dostarczył Onyeka Okongwu (12 punktów, 14 zbiórek). 14 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst zgarnął Kristaps Porzingis.
- W szeregach Nets brylował Michael Porter Jr. Były gracz Denver Nuggets zdobył 32 punkty (12/20 z gry) i 9 zbiórek. 19 oczek dodał Cam Thomas. Podwójną zdobycz zaliczył Nic Claxton (18 punktów, 11 zbiórek).
Chicago Bulls – Sacramento Kings 126:113
- Zwycięstwo Chicago Bulls nad Sacramento Kings powoduje, że podopieczni Billy’ego Donovana pozostają jedną z dwóch niepokonanych ekip w Konferencji Wschodniej. Zespół z Chicago zwyciężył dzięki znakomitej drugiej połowie, w której zdobyli 66 punktów (66:49), ale przede wszystkim na wyróżnienie zasługuje postawa w trzeciej kwarcie, gdzie Bulls wygrali 12 punktami (39:27).
- Fantastyczne zawody rozegrał Matas Buzelis. 21-letni skrzydłowy zdobył 27 punktów (11/18 z gry, w tym 4/6 za trzy) i 5 zbiórek. Bliski triple-double był Josh Giddey, autor 20 punktów, 8 zbiórek i 12 asyst. Podobnie było z Nikolą Vucevicem, który zgromadził 13 punktów, 14 zbiórek i 7 asyst.
- Bardzo dobry mecz rozegrał Kevin Huerter, który miał duży udział w budowaniu przewagi w trzeciej kwarcie. W całym meczu były gracz Atlanta Hawks zanotował 18 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty.
- W zespole z Sacramento najbardziej wyróżniał się Zach LaVine, dobywca 30 punktów (12/19 z gry). Dla LaVine’a (8 sezonów w Bulls), jak i DeRozana (3 sezony w Bulls) był to kolejny powrót do Chicago. –To zawsze będzie mój dom – powiedział LaVine. –Dorastałem tu, moja rodzina tu dorastała, mam mnóstwo wspomnień – dodał.
- 19 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst zanotował DeMar DeRozan. Obrońca Kings trafił 5 z 10 rzutów z gry. Dobrze zaprezentował się również Domantas Sabonis. 29-letni Litwin uzyskał 18 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst. 15 punktów z ławki (7/10 z gry) dodał Malik Monk. 12 punktów i 4 asyst zapisał na swoje konto Russell Westbrook.
Dallas Mavericks – Indiana Pacers 107:105
- Po trzeciej porażce tego sezonu Dallas Mavericks próbują wrócić na optymalne tory. Minionej nocy podopieczni Jasona Kidda do samego końca musieli walczyć o zwycięstwo nad Indiana Pacers, którzy w bieżących rozgrywkach jeszcze nie posmakowali wygranej (0-4 po dzisiejszej nocy).
- Na nieco ponad minutę przed końcową syreną gospodarze prowadzili różnicą sześciu punktów, ale przewagę tę trafieniem za trzy zmniejszył RayJ Dennis (107:104). Następnie przy zaledwie 3,4 sekundy na zegarze stanął on na linii rzutów wolnych.
- Pierwsze trafienie znalazło drogę do kosza, a po drugim Pacers skutecznie udało się zaliczyć ofensywną zbiórkę. Piłka trafiła do Aarona Nesmitha, który nie trafił jednak z prawie ośmiu metrów.
- Mavs przypłacili zwycięstwo kontuzją Anthony’ego Davisa, o której więcej pisaliśmy tutaj. Na parkiecie spędził on tylko siedem minut.
- Cooper Flagg odnotował double-double w postaci 15 punktów i 10 zbiórek, rozdając do tego cztery asysty. Wchodzący z ławki Brandon Williams popisał się 20 „oczkami” i siedmioma zbiórkami.
- Po drugiej stronie dominował Pascal Siakam, zdobywca 27 punktów, 13 zbiórek, trzech asyst i dwóch przechwytów. Swoje dorzucili też Jarace Walker (20 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty) oraz wspomniany RayJ Dennis (17 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek).
Denver Nuggets – New Orleans Pelicans 122:88
- Jeżeli sympatycy New Orleans Pelicans mieli przed tym sezonem nadzieje na walkę o ambitniejsze cele, to pierwszy tydzień rozgrywek skutecznie wybił im to z głowy. Minionej nocy ekipa z Luizjany przegrała z Denver Nuggets różnicą aż 34 punktów i jest tym samym ostatnią drużyną w Konferencji Zachodniej bez zwycięstwa.
- Dominować nie musiał Nikola Jokić, który mimo wszystko odnotował triple-double w postaci 21 punktów, 12 zbiórek oraz 10 asyst. Wspierali go przede wszystkim Jamal Murray (17 punktów, 6 asyst) oraz Christian Braun (17 punktów, 6 zbiórek).
- Po stronie przyjezdnych tylko dwóch zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Świetnie wypadł debiutant Jeremiah Fears (21 punktów, 6 asyst; 10/15 z gry). Zion Williamson dorzucił 11 „oczek” i dwie asysty w 26 minut gry.
Utah Jazz – Portland Trail Blazers 134:136
- Ofensywny popis zaprezentowali nam zawodnicy Portland Trail Blazers oraz Utah Jazz. Jeszcze na początku czwartej kwarty goście prowadzili różnicą 19 punktów i wydawało się, że losy rywalizacji są już rozstrzygnięte.
- Gospodarze wzięli się jednak za odrabianie strat, za co wyróżnić trzeba przede wszystkim Lauriego Markkanena oraz Keyonte George’a, którzy razem zdobyli w tej odsłonie 24 „oczka”. Po trwającym dłuższą chwilę festiwalu rzutów wolnych to jednak Blazers dowieźli skromne prowadzenie do końcowej syreny.
- Kluczem do zwycięstwa Portland był Jrue Holiday, autor 27 punktów, ośmiu zbiórek, pięciu asyst i dwóch przechwytów (10/16 z gry). Bliski double-double był Deni Avdija, który dołożył 19 „oczek” i dziewięć zbiórek. Po 18 punktów zapisali na swoich kontach Shadeon Sharpe i Jerami Grant.
- Jazzmanów do zwycięstwa nie był w stanie poprowadzić nawet kapitalny duet Lauri Markkanen (32 punkty, 5 zbiórek, 3 przechwyty) – Keyonte George (29 punktów, 8 asyst; 15/15 z linii).
Minnesota Timberwolves – Los Angeles Lakers 115:116
- Cały czas bez Luki Doncicia i LeBrona Jamesa, ale Los Angeles Lakers znów nie stanowiło to problemu. Tym razem Jeziorowcy wykorzystali nieobecność kontuzjowanego Anthony’ego Edwardsa i odnieśli swoje trzecie zwycięstwo tego sezonu.
- Kluczowy, po raz kolejny, był Austin Reaves, który nie tylko zakończył mecz jako najlepszy punktujący Jeziorowców (28 punktów, 16 asyst, 9/24 z gry), ale trafił też najważniejszy rzut na równi z końcową syreną, który zapewnił przyjezdnym zwycięstwo.
- Niezwykle istotną rolę odegrał również Jake LaRavia, autor 27 „oczek”, ośmiu zbiórek i dwóch asysty (5/6 za trzy). Co ciekawe, wygląda na to, że oglądający mecz z wysokości ławki rezerwowych Edwards nie miał pojęcia, kim jest 23-letni skrzydłowy.
- Po stronie Timberwolves dwoili się i troili przede wszystkim Julius Randle (33 punkty, 6 asyst, 5 zbiórek) oraz Jaden McDaniels (30 punktów, 7 zbiórek). Nie uchroniło to jednak ekipy z Minneapolis przed trzecią porażką w bieżących rozgrywkach. Szansa na rehabilitację już za dwa dni, kiedy to Leśne Wilki zmierzą się z Charlotte Hornets.
Phoenix Suns – Memphis Grizzlies 113:114
- Phoenix Suns po odejściu Kevina Duranta nie liczą się już w walce nie tylko o najwyższe laury, ale nawet miejsce w play-offach. Minionej nocy pomimo walki do ostatniej syreny ekipa z Arizony przegrała swój czwarty mecz w tym sezonie (1-4)
- Nie pomógł dobry występ Devina Bookera, który zapisał na swoim koncie 32 punkty, cztery zbiórki i trzy asysty. Double-double dorzucił Mark Williams, zdobywca 20 „oczek” i 12 zbiórek.
- Skrzydła Phoenix podciął Ja Morant (28 punktów, 7 asyst, 8 zbiórek), który. Trafił floatera na zwycięstwo na 7,6 sekundy przed końcową syreną. Odpowiedzi szukał jeszcze Booker, ale spudłował zza łuku.
- Rozgrywającego Memphis Grizzlies wspierali Jaren Jackson Jr. (18 punktów, 6 zbiórek), autor double-double Santi Aldama (14 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst) i Cedric Coward (14 punktów, 4 zbiórek).










