Nowe zmiany w Collective Bargaining Agreement (CBA), czyli umowie zawartej pomiędzy ligą a związkiem zawodników mówiącej o warunkach pracy, wprowadzą w NBA sporo zamieszania. Część zespołów nie będzie mogła pozwolić sobie na wydatki, z którymi mierzą się obecnie. Kilku zawodników z górnej półki może zatem trafić „pod młotek” i zmienić klubowe barwy, na czym skorzystać mają m.in. San Antonio Spurs.
Nowy sezon wprowadza sporo zmian w Collective Bargaining Agreement. Limit płac wciąż będzie szacowany na podstawie założeń przychodów na kolejny sezon i będzie stanowił około 43% wszystkich zarobków powiązanych bezpośrednio z koszykówką. W bieżącym sezonie kwota ta wynosi 122,7 miliona dolarów, ale niektóre zespoły, przed uwzględnieniem podatków, wydają nawet 191 milionów.
Nowe przepisy mają utrudnić pozyskiwanie nowych zawodników. Należy jednocześnie podkreślić, że zatrzymanie zawodników, których wybrało się w Drafcie i rozwinęło, nie zostanie bardziej skomplikowane, niż jest to obecnie. Dodatkowo tylko w niektórych przypadkach i sytuacjach przedłużenie kontraktu z własnym zawodnikiem, który w przeszłości trafił do klubu z innego zespołu, będzie utrudnione.
W skrócie oznacza to, że sytuacje zespołów takich jak Golden State Warriors czy Los Angeles Clippers mogą się wkrótce znacznie skomplikować. Ekipa z Miasta Aniołów ma już rozporządzone ponad 148 milionów dolarów na sezon 2024/25, co jednak daje im wyłącznie siedmiu zawodników. Sporo płacą również Milwaukee Bucks czy Boston Celtics, którzy wkrótce mogą zmierzyć się z poważnymi barierami w postaci przedłużania umów ze swoimi obecnymi zawodnikami, co może do pewnego stopnia ograniczyć kompletowanie pozostałej części rotacji.
Całe to zamieszania sprawia, że jeżeli zespoły będą chciały w odpowiedni sposób dobrać zadaniowców i zawodników drugoplanowych, to będą musiały pozbyć się graczów na poziomie płac ok. 15-25 milionów dolarów, by zejść w ten sposób z finansów i stworzyć miejsce na szeroką rotację. O sprawie w swoim podkaście opowiedział Zach Lowe z ESPN.
– Każdy wie już teraz, czym jest nowe CBA. To nadchodzi, a niektóre zespoły z miejscem na liście płac, albo niektórzy menadżerowie, którzy dokładnie analizują te przepisy i szykują już plan działania, przewiduje się, że mogą na tym skorzystać. Nie wszyscy, tylko niektórzy z nich, ale zakłada się, że kiedy w życie wejdą nowe przepisy, to niektóre zespoły będą musiały zejść z finansów i pozbyć się dobrych zawodników. Jeżeli z kolei masz finansową elastyczność, to będziesz mógł ich tanio ściągnąć – mówi dziennikarz.
Lowe sugeruje jednocześnie, że skorzystają na tym najbardziej zespoły z dolnej części stawki, które mogą pochwalić się stabilnymi wydatkami. W tym sezonie najmniej wydawali Spurs, Indiana Pacers oraz Charlotte Hornets. Ciekawie pod tym względem wyglądają też Detroit Pistons, którzy na rozgrywki 2025/26 mają obecnie całkowicie czystą listę płac.
– Myślę, że takie zespoły, jak Orlando, czy nawet San Antonio, będą mogły ściągnąć zawodników tego typu za bardzo niski koszt, zamiast trzymać się tych wszystkich wyborów w Drafcie. Myślę, że w grę wchodzi wiele różnych możliwości – dodał.
John Hollinger z The Athletic przyjrzał się już sytuacji finansowej San Antonio Spurs po wylosowaniu pierwszego wyboru w Drafcie. Ekipa z Teksasu ma obecnie około 40 milionów dolarów do wykorzystania, a także wyłącznie jeden kontrakt, który obowiązywać będzie po sezonie 2023/24. Chodzi o Keldona Johnsona, którego umowa potrwa co najmniej do 2027 roku.
Jeremy Sochan, Malaki Branham oraz Blake Wesley, czyli tegoroczni debiutanci, mają w swoich kontraktach opcję klubu na rozgrywki 2024/25 oraz 2025/26. Umowy Devonte’ Grahama (2024/25) oraz Charlesa Basseya (2024/25 oraz 2025/26) nie są z kolei w pełni gwarantowane.
Hollinger podkreśla, że Sochan będzie jednym z głównych elementów przebudowy Spurs, którzy oprócz Keldona Johnsona będą teraz skupiali się wokół Victora Wembanyamy. Dodatkowo stałym elementem zespołu ma być też Devin Vassell, który wydaje się fantastyczną opcją w roli „3-and-D”, czyli świetnego defensora, który stanowi również zagrożenie zza łuku.
Wiele wskazuje na to, że Spurs „zaatakują” rynek wolnych agentów latem 2024 roku. Wembanyama będzie po swoim pierwszym sezonie w NBA. Sochan i pozostali zawodnicy z młodego trzonu będą mieli kolejny rok na rozwój, a na ich liście płac – w obliczu wygasających umów m.in. Douga McDermotta, Zacha Collinsa czy Khema Bircha – powinno być miejsce na zawodnika z ligowego topu. Spurs dysponują również cennymi wyborami w Drafcie, które potencjalnie mogą pozwolić na wyciągnięcie kolejnego zawodnika na godnym poziomie z innego zespołu. Przyszłość w San Antonio zapowiada się niezwykle interesująco.