Sid Hartman był bez cienia wątpliwości jednym z ojców założycieli – wielka postać w historii koszykówki, która dała życie Lakers w Minneapolis. Niestety 18 października jego syn na twitterze poinformował o spokojnej śmierci ojca w wieku 100 lat.
Sid Hartman pisał o koszykówce długo przed tym, gdy pojawili się Lakers i pisał też po tym, gdy zdobyli swoje siedemnaste mistrzostwo w historii. Jeszcze 15 października na łamach Star Tribune pojawił się artykuł Sida Hartmana, w którym ten traktował o Ryanie Saundersie – szkoleniowcu Minnesoty Timberwolves. Mimo 100 lat na karku, miał tyle sił i tak sprawny rozum, że był w stanie pisać rzetelne i pełne wiedzy artykuły.
W Minnesocie był człowiekiem instytucją. W 1947 roku Hartman naciskał na właściciela Detroit Gems (drużyn NBL) – Maurice’a Winstona, by ten sprzedał prawa do drużyny Benowi Bergerowi i Morris Chaflenowi z Minneapolis. Ta ekipa wkrótce zmieniła nazwę na Lakers. Był tak zmotywowany, by przenieść drużynę koszykówki do swojego miasta, że sam dostarczył Winstonowi czek od dwójki biznesmenów. Hartman został generalnym menadżerem tej drużyny.
Lakers z jedynką wybrali George’a Mikana i w trakcie pierwszych sześciu lat gry w BAA/NBA zdobyli pięć mistrzostw. Wówczas jego plan zakładał tankowanie w jednym z sezonów, by w kolejnym drafcie wybrać Billa Russella. Ten ostatecznie wylądował w Bostonie, bo Hartman nie zdołał zrealizować swojego karkołomnego planu. Co to byłaby za historia, gdyby wielki Bill Russell zamiast dla Bostonu, zdobywałby mistrzostwa dla Lakers.
Hartman wyszedł nawet z założenia, że gdyby plan się powiódł, Lakers nigdy nie przenieśliby się do Los Angeles. Hartman został w NBA pomagając kilku ekipom i lidze przy okazji ekspansji, ale wkrótce na dobre wrócił do dziennikarstwa, którym zajmował się zawodowo aż do śmierci. Pracę rozpoczął w wieku 9 lat rozwożąc gazety… nigdy z niej nie odszedł, powoli wybijając się wśród dziennikarskiej braci. – Podążyłem za radą, że jeśli będziesz robił to co kochasz, to nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu. Robię to nadal, mając 100 lat – pisał.