Zion Williamson jest jednym z najlepszych przykładów na to, jak krótka jest pamięć fana NBA. Jeszcze kilka lat temu pierwszy wybór draftu 2019 był uznawany za złote dziecko nowej generacji koszykarzy. Jego atletyzm i wsady elektryzowały miliony widzów. Teraz rzadko wymienia się jego imię w prasowych nagłówkach, a trybuny znalazły sobie nowych ulubieńców. Dlaczego tak się stało?
W 2019 roku jedynym problemem dotyczącym Ziona Williamsona miało być jego zdrowie. Niestety, po pięciu sezonach, jakie spędził w lidze, możemy stwierdzić, że obawy były w pełni uzasadnione. We wspomnianym okresie Zion rozegrał jedynie 184 mecze. Perspektywa powinna być jednak dobra, ponieważ w ubiegłym sezonie skrzydłowy wystąpił w 70 spotkaniach, co jest najlepszym wynikiem w jego karierze. W międzyczasie pojawił się jednak nowy problem.
Zion zanotował regres pod względem średniej punktów na mecz. Zdobywał średnio 23 punkty w porównaniu do 27 oczek w najlepszym dotychczasowym sezonie. Co gorsza, jego styl gry przestał być skuteczny. W pewnym momencie zaczął nawet stanowić problem dla New Orleans Pelicans.
Najlepiej tę sytuację pokazywał mecz Pels z Los Angeles Lakers w IST (In-Season Tournament). Jeziorowcy z LeBronem na czele odsłonili wady ofensywy Ziona i skompromitowali go. Teraz w wywiadzie dla The Athletic przyznał, że był to punkt zwrotny, który zmotywował go do przemiany.
– (Porażka w turnieju z Lakers) była jednym z kluczowych punktów w sezonie i szczerze mówiąc w mojej karierze. W tym ważnym momencie nie stanąłem na wysokości zadania. Uderzyło mnie to – wyznał 23-letni skrzydłowy.
Zion w mocnych słowach odniósł się też do swojego nastawienia przed nadchodzącym sezonem.
– Chcę się zemścić. Nie przeciwko żadnej konkretnej osobie, tylko dla siebie – dodał Williamson.
W podobnym tonie zawodnik Pelicans wypowiadał się już wielokrotnie w ostatnich latach. Trudno więc zaufać samym słowom Ziona. Z ligowych kuluarów słychać jednak, że coś jest na rzeczy i Williamson faktycznie zabrał się do pracy. Według doniesień współpracuje ze sztabem Pelikanów i stara się poprawić relację z kolegami z zespołu.
Z pewnością to dobry moment, żeby Zion zmienił swoje nawyki i stał się zawodnikiem ze ścisłej czołówki ligi. Eksperci wskazują na Pelicans, jako na czarnego konia Zachodu w nadchodzącym sezonie. Wydawałoby się niepozorne wzmocnienie w postaci Dejounte Murraya może wywindować Pelikany na najwyższe miejsca Konferencji Zachodniej. Mimo obecności takich zawodników jak Brandon Ingram czy C.J. McCollum to właśnie Zion powinien odegrać główną rolę w potencjalnym sukcesie zespołu. Jako fani czekamy, żeby zobaczyć Williamsona w grze i cieszyć się jego efektownymi wsadami.
Autor: Antoni Wyrwiński
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.