Dla Golden State Warriors ten mecz był jak „być albo nie być” w tegorocznej fazie play-off NBA. Podopieczni trenera Steve’a Kerra, który nie mógł skorzystać ani z Draymonda Greena, ani z Gary’ego Paytona II, musieli wygrać z Sacramento Kings, gdyż porażka oznaczałaby, że w serii przegrywaliby już 0-3, a z takich dołków się w playoffs po prostu nie wychodzi. I jak to zwykle bywa w ostatnich latach, jednym z tych, którzy odegrali największą rolę w zwycięstwie Wojowników, był Kevon Looney.
Podkoszowy Warriors zdobył co prawda tylko cztery punkty, ale zebrał aż 20 piłek (dziewięć w ataku i 11 w obronie), a do tego rozdał dziewięć asyst.
27-latek od paru sezonów jest chyba najpewniejszym punktem Warriors. W poprzednich rozgrywkach zagrał we wszystkich 82 spotkaniach sezonu zasadniczego, a potem w każdym meczu fazy play-off, pomagając Wojownikom zdobyć mistrzostwo. W niedawno zakończonym sezonie zasadniczym też nie opuścił ani jednego starcia. – To po prostu Loon. Widzimy to już nie pierwszy raz. Nigdy się nie myli, zbiera jak szalony, podejmuje dobre decyzje. Naszym zawodnikom gra się łatwiej, gdy Loon jest na parkiecie – oznajmił Steve Kerr.
Looney został dopiero czwartym zawodnikiem w historii playoffs, który w jednym meczu zebrał dziewięć piłek w ataku i rozdał dziewięć asyst. Pozostała trójka? Magic Johnson, Charles Barkley oraz Nikola Jokić, a więc zawodnicy, którzy w swojej karierze zdobywali nagrody dla MVP. Postawa 27-letniego podkoszowego okazała się w czwartek kluczowa. Looney pomógł Warriors wygrać wreszcie walkę na tablicach przeciwko Kings. – Czasem jest się w takim szale zbierania, trochę jak Steph i Klay mają z trójkami – stwierdził.
27-latek to dziś niewątpliwie postać nie do zastąpienia dla GSW. Nic więc dziwnego, że rok temu po zdobyciu mistrzostwa Wojownicy porozumieli się z podkoszowym w sprawie 3-letniej umowy o wartości ponad 25 milionów dolarów. Patrząc zresztą na takie występy można mieć wrażenie, że to i tak jest promocja. Looney, którego kalifornijska drużyna wybrała z 30. numerem draftu w 2015 roku, a który już jest 3-krotnym mistrzem NBA, takimi meczami buduje zresztą swoją legendę wśród fanów Warriors.