To niezwykle ważny temat dla Chicago Bulls. Zach LaVine latem trafi na rynek wolnych agentów jako niezastrzeżony wolny agent. To oznacza, że będzie mógł dobrowolnie zdecydować o swoim kolejnym kroku. Bulls będą mieli argument w postaci maksymalnego kontraktu.
Zach LaVine jeszcze nigdy w karierze nie był wolnym agentem. Zatem dla jednego z liderów Chicago Bulls to doskonała okazja, by sprawdzić swoją aktualną wartość, choć czy jest taka potrzeba? Można z dużą śmiałością stwierdzić, że Zacha będą interesowały tylko i wyłącznie propozycje maksymalnych kontraktów. Chicago Bulls jako jedyni mogą mu zaoferować maksymalne wynagrodzenie w 5-letniej umowie.
– Rynek wolnych agentów będzie dla mnie wielkim krokiem – przyznał LaVine. – Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Byłem zastrzeżonym graczem, ale to coś innego. Jestem bardzo podekscytowany sezonem z Bulls, ale jestem też podekscytowany tym, co dalej – dodaje. To zabrzmiało co najmniej niepokojąco, jeśli jesteś kibicem Byków. LaVine to kluczowa postać obecnej rotacji, a w Chicago pierwszy raz od wielu lat zaczyna się coś układać.
W 2019 roku Sacramento Kings zaproponowali Zachowi 4-letnią umowę za 78 milionów dolarów. Wówczas Bulls postanowili ją wyrównać i gracz został w składzie. Zawodnik wracał po kontuzji więzadła w kolanie i nie było do końca jasne, w jakiej będzie formie. Ciężko jednak pracował i w kolejnych latach był dwukrotnie wybierany do All-Star Game. W tym sezonie stworzył naprawdę zgrany duet z DeMarem DeRozanem.
Wychowanek UCLA w 47 meczach bieżącego sezonu notował na swoje konto średnio 24,6 punktu, 4,9 zbiórki i 4,5 asysty trafiając 48,2 FG% oraz 39,9 3PT%. Po drodze miał kilka problemów z urazami, dlatego w Chicago chcą się upewnić, że Zach będzie w optymalnej dyspozycji na play-offy. Latem Bulls mogą mu zaproponować 5-letnie przedłużenie za ponad 200 milionów dolarów. – Powinienem dostać to, na co zasługuje – mówił w kontekście kolejnego kontraktu.