Spencer Dinwiddie był jednym z najciekawszych zawodników, jacy w ostatnich dniach wylądowali na rynku wolnych graczy. W sobotę okazało się, że wyścig o rozgrywającego wygrali Los Angeles Lakers. Informacje o tym, że Dinwiddie zamierza podpisać kontrakt z kalifornijskim zespołem, przekazał Shams Charania z The Athletic.
Brooklyn Nets wytransferowali go w czwartek do Toronto Raptors, a ci niemal od razu zwolnili i tak oto Spencer Dinwiddie stał się wolnym zawodnikiem. Z miejsca przyciągnął zainteresowanie wielu ekip. 30-letni rozgrywający byłby solidnym wzmocnieniem dla każdej drużyny. Od początku jasne było, że bić o niego będzie się co najmniej kilka klubów, natomiast najpoważniejszymi kandydatami byli Dallas Mavericks oraz Los Angeles Lakers.
Teraz wiadomo już, że w ten wyścig wygrali Lakers. W sobotę Shams Charania poinformował, że Dinwiddie zdecydował się podpisać umowę z zespołem z L.A.:
Dinwiddie zagra tym samym w drużynie ze swojego rodzinnego miasta, gdyż urodził się on w Mieście Aniołów. Będzie dla Lakers ciekawą opcją na rozegraniu. W trwających rozgrywkach wystąpił w 48 meczach dla Nets, notując średnio 12,6 punktu oraz 6 asyst w każdym z nich przy 39-procentowej skuteczności z gry. W piątek był w Los Angeles na meczu Lakers z New Orleans Pelicans w towarzystwie generalnego menedżera Roba Pelinki.
Pelinka nie wykonał żadnego ruchu transferowego przed zamknięciem okienka wymian w miniony czwartek. Źródła bliskie klubu tłumaczyły, że Lakers musieliby ponieść zbyt wysoką ceną za wzmocnienia, które wydawały się marginalne. Ostatecznie nie zmaterializował się żaden duży transfer. Do klubu ostatecznie trafia jednak Dinwiddie, którego fani Lakers mogą w jakimś sensie traktować jako „nagrodę pocieszenia”.
W grze o 30-latka byli też m.in. Dallas Mavericks, lecz koniec końców obrońca zdecydował inaczej. Będzie to dla niego powrót na Zachód. Jak zresztą przypomniał Charania, ostatnie jego występy dla drużyny z Konferencji Zachodniej to udane mecze w barwach właśnie Mavericks w 2022 roku, gdy teksańska ekipa awansowała aż do finałów konferencji.
Wspieraj PROBASKET
