Kibice San Antonio Spurs mogli z bliska przyjrzeć się gwieździe, która w kolejnych latach ma stanowić o sile ich drużyny. Na trybunach hali Frost Bank Center zgromadziło się 13 tys. 200 kibiców, a zawodnicy Spurs, wraz z Wembanyamą, wzięli udział w wewnętrznym sparingu. Prawdziwe wyzwania jednak dopiero przed nim.
Victor Wembanyama pokazał się po raz pierwszy przed tak szeroką publicznością San Antonio Spurs. Francuz nie zawiódł oczekiwań i kilka razy w trakcie otwartej dla fanów wewnętrznej gierki, pokazał, jak uzdolnionym jest koszykarzem. — To naprawdę napełniło mnie radością, gdy widziałem, że za każdym razem, jak nasz zawodnik pojawiał się na parkiecie, praktycznie dostawał owacje na stojąco. To wszystko, czego oczekiwałem, ale wciąż dobrze to widzieć — przyznał Wembanyama, cytowany przez ESPN.
Spurs podzielili zespoły na dwa 8-osobowe zespoły — Jeremy Sochan, Keldon Johnson i Khem Birch opuścili sparing. Mecz podzielono na cztery 10-minutowe części. Wembanyama, który jest wpisany w protokole jako skrzydłowy, wszystkie minuty wraz z ze środkowymi Zachem Collinsem i Charlesem Bediako na parkiecie.
W jednej z pierwszych akcji Wembanyama zagrał podanie bez patrzenia do Collinsa. — Myślę, że najlepsi gracze sprawiają, że zawodnicy wokół stają się lepsi. Chcę zrobić wszystko, by stać się kimś takim. Sam nie jesteś w stanie wygrać — dodał Francuz.
Wemby rzucił dziewięć punktów, ale jego drużyna przegrała 65:74. Trafił za przy po step-backu, złapał alley-oop od Devonte Grahama i trafił cztery z sześciu rzutów osobistych. Pokazał też, że potrafi dobrze podawać. — To pokazuje, jak rozumie grę. Właśnie tak ją czuje, jest w tym naturalny. Szczególnie że jest tak młody i na tym poziomie pokazuje takie zagrania. Lubi podawać. Dobrze się z nim gra — ocenił Collins.
Wspieraj PROBASKET
