Los Angeles Clippers wygrali poprzedniej nocy z Washington Wizards po wielkim rzucie Lou Williamsa. Na zegarze pozostawała sekunda, ale gracz gospodarzy nie zawahał się ani przez sekundę. Zespoły stworzyły naprawdę ciekawe widowisko, cały czas wymieniając się ciosami.
WASHINGTON WIZARDS – LOS ANGELES CLIPPERS 112:113
– Los Angeles Clippers rzutem Lou Williamsa przerwali serię czterech porażek. W ostatnich 12 sekundach meczu zespoły trzy razy zmieniały się na prowadzeniu. Było 112:110 dla Washington Wizards po punktach Bradleya Beala. Na zegarze pozostawało osiem sekund i po time-oucie decydujący cios zadał wielki Lou.
– Kryty przez Beala, przedryblował piłkę na szczyt i przez ręce obrońcy trafił naprawdę trudną trójkę. Ale Wizards mieli na to odpowiedź. Bradley po time-oucie trafił game-winnera, choć sędziowie rzutu nie uznali, bo zegar za szybko wystartował. Co ciekawe – po powtórce wideo dali Wizards 1,1 sekundy na powtórkę posiadania. Rzut Marcina Gortata odbił się tylko od obręczy.
– Zawodnicy gości byli rzecz jasna sfrustrowani całym zamieszaniem z zegarem i twierdzili, że dziwny przepis odebrał im zwycięstwo. De facto – żadna ze stron nie wiedziała, co się w zasadzie wydarzyło.
– W czwartej kwarcie żadna z drużyn nie prowadziła większą różnicą niż 4 punkty. Po stronie Wizard wyróżniali się Bradley Beal – 25 punktów z 21 rzutów i Otto Porter Jr – 27 oczek (10/16 FG, 4/8 3PT), 11 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyt. Dla Clippers 35 oczek (11/20 FG, 4/8 3PT, 9/10 FT), 8 asyst zanotował Williams. Kolejnych 25 z 19 rzutów dołożył Danilo Gallinari.
– Gortat w 24 minuty miał 9 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Przy okazji jednego z time-outów koledzy z drużyny Gortata musieli go powstrzymywać od konfrontacji z DeAndre Jordanem. Panowie mieli sobie coś do wyjaśnienia, ale Jason Smith ostatecznie uspokoił temperament łodzianina. Wiz zagrają z Nets, a Clips czekają na Raptors.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET