Grant Williams po raz pierwszy w karierze był najlepiej punktującym zawodnikiem Boston Celtics. Pod względem zdobyczy pokonał w niedzielę Jaysona Tatuma czy Giannisa Antetokounmpo. Jego zabójcze trafienia zza łuku były gwoździem do trumny Milwaukee Bucks, którzy tym samym stracili szansę na obronę mistrzowskiego tytułu. Kluczowe było to, że w najważniejszych momentach Williamsowi w końcu nie zabrakło pewności siebie.
Przed niedzielnym meczem numer 7 Boston Celtics wygrali wszystkie spotkania w tegorocznych play-offs, w których Grant Williams trafiał co najmniej 3 trójki.
- G2 vs Brooklyn Nets: 3/3
- G4 @ Brooklyn Nets: 4/6
- G2 vs Milwaukee Bucks: 6/9
W rozgrywkach zasadniczych 23-letni skrzydłowy miał 15 takich spotkań, a C’s wygrali 9 z nich. W swoim debiutanckim sezonie 2019/20 Williams trafiał jednak tylko 25% wszystkich prób zza łuku, choć w play-offach pokazał wówczas, że ma zadatki na ponadprzeciętnego strzelca (10/17 za trzy w 17 spotkaniach; 58,8%).
Sztab zespołu wymagał od niego więcej. Zachęcał go, by nie bał się rzucać z dystansu. Z roku na rok Grant wyraźnie poprawiał skuteczność, a także częstotliwość trójek.
– Wiedzieliśmy, że mój rozwój będzie oparty na moich rzutach. Byłem dobrym strzelcem, ale w moim drugim sezonie brakowało mi pewności. Trafiałem wtedy 38% swoich rzutów, ale nie oddawałem ich wystarczająco dużo. Wiele razy je markowałem i wahałem się na otwartych pozycjach. Powinienem prawdopodobnie rzucać, ale tego nie robiłem. Chodziło o szybsze oddanie rzutu z większą pewnością, reszta przyjdzie przez to sama – mówił na łamach The Athletic Williams.
Jared Weiss z The Athletic przytacza historię zawodnika, która wydarzyła się podczas wczorajszego meczu z Milwaukee Bucks. Williams – podobnie jak w pierwszych latach swojej kariery – miał wątpliwości co do swoich rzutów. Jego partnerzy z zespołu mieli w pewien sposób dosyć.
– Powiedziałem mu, że ma rzucać. Wiem, że oni [Bucks] tego chcą, ale to jest rzut z czystej pozycji. Jest dobrym strzelcem. Kryli nas w taki sposób, że odbierali nam część możliwości – moje zalety, kiedy atakuję kosz, próbę bycia agresywnym. Jeśli są więc z dala od ciebie, to albo rzucasz, albo natychmiast rozpoczynasz inny ruch. Najlepiej jednak, żebyś rzucał, bo Brook Lopez był w pomalowanym – mówił Jaylen Brown.
– „Rzuć, rzuć pierwszego. Wiemy, że to są rzuty, które umiesz trafić, nie będziemy źli za próbę” – przytaczał słowa Browna Grant Williams. – Mówili mi, że mam rzucać, że mają dość moich podań. Powiedziałem „Okej, w porządku”. Dali mi pozwolenie, więc próbowałem – dodał skrzydłowy.
Niemal każdy zawodnik Celtics próbował w pewien sposób wpłynąć na Williamsa i dodać mu trochę otuchy oraz pewności siebie. Nie inaczej było w przypadku Daniela Theisa.
– Przestajesz rzucać tylko wtedy, kiedy schodzisz na ławkę rezerwowych. Jeśli nie będziesz tak robić, za każdym razem uderzę cię w tył głowy – miał powiedzieć Theis.
Ime Udoka obrał podobną strategię. Próbował wpłynąć na psychikę Granta i podrażnić go w pewien sposób.
– Kiedy trafił pierwszą [trójkę], a potem kilka spudłował, to zaczął się wahać. Powiedziałem mu mniej więcej „Rzucaj. Co innego możesz zrobić?”. Przestań atakować ten tłum [pod koszem] i oddawaj rzuty, które oni ci wręczają – mówił Udoka.
Szkoleniowiec Celtics przytoczył również niezwykle interesującą statystykę. Grant Williams pobił wynik Stephena Curry’ego pod względem oddanych trójek w meczu numer 7 (19). W 2018 roku, kiedy Golden State Warriors walczyli z Houston Rockets o awans do finałów konferencji zachodniej, rozgrywający miał 15 takich prób.
– Trudno jest bić się z własnymi myślami, kiedy cała drużyna, jakieś 15 osób, podchodzi do ciebie i mówi „rzucaj, nie przestawaj”. Po każdym z nich byłem pewniejszy, nie przestawałem rzucać – przytacza wczorajsze wydarzenia Williams.
Grant Williams zakończył siódme starcie z Milwaukee Bucks z dorobkiem 27 punktów, 6 zbiórek, 2 bloków i tylko jedną stratą. Trafił 10 z 22 rzutów z gry, w tym 7 z 18 za trzy. Miał również najwyższy wskaźnik +/- w całym meczu (+25).
Nie tylko 23-latek potrzebował tego dnia otuchy. Jared Weiss podkreślił również, jak ważne okazało się wsparcie, które otrzymał Derrick White. Były rozgrywający San Antonio Spurs spudłował dziewięć pierwszych rzutów z gry, zanim trafił tego dnia po raz pierwszy (i ostatni), kończąc mecz z trzema punktami na koncie. – Każdy mówił mi, bym dalej rzucał – mówi White.
Powyższe przykłady dobitnie pokazują, jak silny jest powstały w Bostonie kolektyw. Po pierwszym miesiącu rozgrywek wydawało się, że Celtics nie będą w stanie powalczyć o więcej niż pierwsza runda. W tym czasie tylko przez jeden dzień zajmowali miejsce w czołowej ósemce konferencji wschodniej, a jeszcze 16 stycznia plasowali się na odległej 11. pozycji. Już teraz Celtowie mogą zaliczyć ten sezon do udanych, ale przecież mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Miami Heat czeka piekielnie trudne zadanie.
W czwartek 19 maja o godz. 21:00 transmitowany będzie kolejny podcast PROBASKET Live, gdzie Michał Pacuda i Krzysztof Sendecki podsumująjeszcze siódme mecze Celtics – Bucks i Suns – Mavs, a także omówią finały Konferencji. Będą też inne ciekawe tematy. Zapraszamy!