W nocy z poniedziałku na wtorek możemy doczekać się powrotu kilku zawodników, którzy po krótszej lub nieco dłuższej przerwie chcą wrócić na parkiety NBA. Czterech tego typu graczy gotowych jest wystąpić w poniedziałkowych spotkaniach. Kogo możemy się spodziewać?
Gary Payton II
Gary Payton II był niezwykle kluczowym elementem mistrzowskiego zespołu Golden State Warriors, który w wielkim finale ograł Boston Celtcs 4-2. Rozgrywający (występujący również na pozycji rzucającego obrońcy) ceniony był przede wszystkim za swoją waleczność i zawziętość w obronie, ale nawet w jednym ze starć z Celtami był w stanie odnotować 15 punktów.
W minionym lecie 30-latek zdecydował się na podpisanie umowy z Portland Trail Blazers, którzy zaoferowali mu nieco ponad 26 milionów dolarów za trzy lata gry, na co prawdopodobnie nie mógł liczyć w San Francisco. Operacja, na którą się jednak zdecydował, wykluczyła go z gry na kilka miesięcy.
Do gry wrócić ma już dziś. Rywalem Blazers będą Detroit Pistons. Ekipa ze stanu Oregon z bilansem 18-17 zajmuje obecnie 8. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, ale strata do czwartych Dallas Mavericks to jedynie trzy zwycięstwa. Jeśli Payton II będzie prezentował swoją optymalną formę, to z pewnością wzmocni rotację PTB.
Cameron Payne i Landry Shamet
Phoenix Suns spodziewali się lepszych rezultatów, jednak kilka wpadek sprawiło, że Słońca zajmują obecnie 7. miejsce na Zachodzie z bilansem 20-17. Z sześciu ostatnich spotkań podopieczni Monty’ego Williamsa wygrali tylko jedno (z Memphis Grizzlies), co znacząco pogorszyło ich sytuację.
Wszystkie z tych spotkań, a łącznie dziewięć ostatnich, opuścił Cameron Payne, który borykał się z urazem stopy. Przed kontuzją rozegrał on 26 spotkań, w których zdobywał 12,7 punktu (rekord kariery), 2,4 zbiórki oraz 5,3 asysty (rekord kariery) na mecz. Jego wpływ jest zatem nieoceniony.
Landry Shamet opuścił jedynie trzy spotkania, jednak 9,4 „oczka” i dwie asysty, które dokłada co mecz, również ułatwiają Suns grę. 25-latek borykał się z urazem ścięgna Achillesa, ale ma dziś wystąpić przeciwko New York Knicks. Poza grą w dalszym ciągu pozostaje natomiast Cameron Johnson.
Joe Harris
Brak Joe Harrisa był szczególnie widoczny w poprzednim sezonie, kiedy to Brooklyn Nets brakowało wsparcia dla przede wszystkim Kevina Duranta. Snajper wrócił do gry na bieżący sezon, ale opuścił cztery ostatnie spotkania ze względu na drobny uraz lewego kolana. Zgodnie z doniesieniami mediów ma powrócić do gry na poniedziałkowe starcie, kiedy to naprzeciw ekipy z Wielkiego Jabłka stanie Jeremy Sochan i San Antonio Spurs.
Nets (24-12) nie odczuli nieobecności Harrisa i w czterech ostatnich spotkaniach zaliczyli cztery zwycięstwa. Są oni również obecnie na 2. pozycji w tabeli Konferencji Wschodniej, a Boston Celtics (26-11) – czyli liderzy – czują ich oddech na swoich plecach.
Harris nie notuje takiej skuteczności, jak chociażby w sezonie 2020/21, kiedy to trafiał 47,5% rzutów za trzy. Obecnie procent ten spadł do 38,2%, z kolei jego średnie to 8,5 punktu, 2,8 zbiórki orz 1,7 asysty na mecz.