W dobrych humorach obudzili się w sobotę kibice Los Angeles Lakers, gdyż ich drużyna wygrała w Milwaukee z Bucks, a świetnie wypadli m.in. Anthony Davis czy LeBron James. Warto też jednak wspomnieć o postawie Russella Westbrooka, który po raz pierwszy w 15-letniej karierze zaliczył dwa kolejne mecze bez choćby jednej straconej piłki.
Siedem zwycięstw w ostatnich 10 spotkaniach mają na koncie Los Angeles Lakers, którzy po ograniu m.in. San Antonio Spurs (trzy razy) teraz wreszcie mogą pochwalić się wiktorią nad silnym rywalem. W piątek po bardzo zaciętym pojedynku kalifornijska drużyna ograła Milwaukee Bucks, a 44 punkty zapisał na konto Anthony Davis. Z kolei 28 oczek i 11 asyst zaliczył LeBron James, który dzięki temu prześcignął Magica Johnsona na liście zawodników z największą liczbą asyst w historii NBA.
Trzeba też jednak za ten mecz pochwalić Russella Westbrooka, który do 15 punktów dołożył 11 asyst, a w końcówce zaliczył niezwykle ważną i heroiczną akcję, gdy rzucił się na parkiet po piłkę, co skutkowało łatwymi punktami Davisa ledwie kilka sekund później.
Russ jak zwykle ostatnio zaczął ten mecz na ławce, a rola rezerwowego zdaje się bardzo mu służy. W piątkowym starciu Westbrook znów nie popełnił ani jednej straty. Tak samo było w środowym spotkaniu przeciwko Portland Trail Blazers. Oznacza to, że 34-latek po raz pierwszy w karierze – po ponad 14 latach gry oraz 1000 rozegranych meczach – zaliczył dwa kolejne występy bez straty. Warto odnotować, że łącznie w tych dwóch spotkaniach rozdał też 15 asyst, a Lakers oba te mecze wygrali.
To tym większy wyczyn, że Westbrook od lat jest jednym z najczęściej tracących piłkę zawodników w lidze. Tak naprawdę już w debiutanckim sezonie tracił średnio po trzy piłki na mecz, a zdarzały mu się sezony, kiedy jego średnia oscylowała lub nawet przekraczała pięć strat w każdym spotkaniu. W trwających rozgrywkach notuje średnio 3.4 straty na mecz, a w dwóch pojedynkach przed swoją serią zaliczył łącznie… 12 strat. Na liście wszech czasów zajmuje czwarte miejsce (pierwszy jest LBJ).