Cały czas nie został domknięty skład Los Angeles Lakers na przyszły sezon. Rob Pelinka już kilka tygodni temu zdradził, że chciałby dodać do drużyny jeszcze jednego podkoszowego. Wśród kandydatów na to miejsce wymienia się m.in. Bismacka Biyombo czy Christiana Wooda. To jednak ten drugi ma być wciąż na szczycie listy życzeń kalifornijskiej drużyny. Tak przynajmniej twierdzi Dan Woike z The Los Angeles Times.
Jego zdaniem w Mieście Aniołów z chęcią przyjęliby Wooda, gdyby ten zgodził się zagrać na minimalnej umowie. Być może któryś z innych zespołów zaoferuje mu więcej, ale skoro od początku okresu wolnych agentów minął już ponad miesiąc, a 27-latek cały czas pozostaje bez kontraktu, to dla Wooda może nie być lepszej opcji niż właśnie Lakers. Władze klubu mogą zresztą wskazać na przypadki Malika Monka czy Dennisa Schrodera, by przekonać podkoszowego.
Monk dwa lata temu podpisał przecież z Lakers umowę minimalną, a po udanym sezonie związał się 2-letnim kontraktem z Sacramento Kings o wartości prawie 20 milionów dolarów. Z kolei Schroder w ubiegłym sezonie grał dla Lakers za minimalną płacę, a latem tego roku podpisał 2-letnią umowę z Toronto Raptors, dzięki której zarobi ponad 25 milionów dolarów. Wood mógłby iść ich drogą, jeśli rzeczywiście zdecydowałby się związać z Lakers.
There reportedly is optimism in the #Lakers organization that they could make things work with Christian Wood if he decides to sign with L.A.https://t.co/xSayROMcRj
— Lakers Nation (@LakersNation) August 5, 2023
Władze kalifornijskiej drużyny są zresztą bardzo optymistycznie nastawione wobec Wooda i to pomimo tego, że w Dallas po ostatnim sezonie nie chcieli przedłużyć z nim współpracy. Wood ma już zresztą w karierze aż siedem różnych przystanków i tak naprawdę w żadnym miejscu nie był w stanie zagrzać miejsca na dłużej, co wiele mówi o jego wartości. Lakers są jednak przekonani, że Wood akurat w Mieście Aniołów dobrze by się odnalazł.
27-latek w ubiegłym sezonie w barwach Mavericks wystąpił w 67 spotkaniach (z czego 17 razy zaczynał mecz w wyjściowej piątce), notując średnio 16,6 punktu oraz 7,3 zbiórki, lecz mimo to mało kto się nim zainteresował, gdy skończyła mu się umowa z teksańskim zespołem. Wynika to przede wszystkim z jego bardzo przeciętnej postawy w defensywie, ale też sporych jednak wątpliwości co do jego charakteru, podejścia oraz profesjonalizmu.
Mimo wszystko wydaje się, że Lakers są skłonni dać mu szanse, tym bardziej że władze klubu chcą mieć jak najszerszą kadrę, gdyby kluczowych graczy znów dopadły problemy zdrowotne. Nikt w Los Angeles chyba nie liczy, że Anthony Davis czy LeBron James rozegrają w przyszłym sezonie zasadniczym po 80 spotkań i w związku z tym zawodnicy drugiego garnituru też będą mieli szansę zabłysnąć. A to może być dobra okazja także dla Wooda.