Nikt nie wyobrażał sobie raczej takiego scenariusza, ale po minionej nocy wiemy już oficjalnie, że w tegorocznej serii finałowej na pewno nie będzie tzw. sweepu, czyli zwycięstwa 4-0 jednej ze stron. Oklahoma City Thunder wyrównali stan rywalizacji, a to głównie za sprawą szalonej serii punktowej w drugiej kwarcie, po której Indiana Pacers nie byli już w stanie wyszarpać rywalom prowadzenia.



Po minionej nocy sympatycy Oklahoma City Thunder mogą odetchnąć z ulgą. Ich ulubieńcy stracili co prawda przewagę własnego parkietu, ale zdołali odegrać się Indiana Pacers za porażkę w pierwszym pojedynku. Po raz kolejny świetne zawody rozegrał Shai Gilgeous-Alexander, który tym razem zapisał na swoim koncie 34 punkty, osiem asyst, pięć zbiórek i cztery przechwyty.

SGA nie był jednak jedynym motorem napędowym OKC tej nocy. Spory udział w zwycięstwie mieli również rezerwowi Alex Caruso (20 punktów, 4/8 za trzy) i Aaron Wiggins (18 punktów, 5/8 za trzy). Kluczowy okazał się jeden fragment, w którym gospodarze wyprowadzili kilka piekielnie bolesnych ciosów, po których Pacers nie byli już w stanie się pozbierać.

Wszystko rozpoczęło się przy stanie 33:27 dla Thunder. Na punkty Bennedicta Mathurina odpowiedział wówczas Jalen Williams, a po przerwie na żądanie trenera Ricka Carlisle’a i dwóch kolejnych pudłach przyjezdnych zza łuku trafił wspomniany Wiggins. W ten oto sposób OKC zainicjowali kapitalną serię punktową, którą kontynuowali Jalen Williams, Chet Holmgren i Shai.

Popisy Thunder przeciął Aaron Nesmith, ale nie zmieniło to sytuacji ekipy z Indianapolis. Po kolejnej trójce Wigginsa trafił jeszcze Gilgeous-Alexander i wówczas — przy 4:48 na zegarze w drugiej kwarcie — gospodarze prowadzili już różnicą 23 oczek (52:29), kończąc tym samym serię 19:2.

Po powrocie na parkiet na trzecią odsłonę rywalizacji Pacers zdołali zbliżyć się do rywali na 13 punktów, ale Thunder znów przejęli inicjatywę i po chwili ponownie odskoczyli na 20 oczek. Defensywa OKC nie była w stanie w pełni ograniczyć popisów rywala, ale ofensywa trzymała poziom, co pozwoliło dowieźć komfortową przewagę do ostatniej syreny.

Rywalizacja przenosi się teraz do Indianapolis, gdzie jedna ze stron może objąć nawet prowadzenie 3-1. Jeżeli Thunder uda się wygrać tam chociaż raz, to odzyskają tym samym przewagę własnego parkietu. Trzecie starcie zaplanowano na noc ze środy na czwartek na godzinę 02:30 czasu polskiego.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments