Jeden z zawodników młodego pokolenia, który miał duże szanse na wybór w pierwszej rundzie tegorocznego draftu, zginął w wypadku samochodowym w okolicach Los Angeles.
Sytuacja miała miejsce tuż po tym, gdy Terrence Clarke i jego kolega z drużyny BJ Boston zakończyli trening. Według raportu policji Clarke z dużą prędkością przejeżdżał na czerwonym świetle i uderzył w inny pojazd. Jego samochód zatrzymał się na ogrodzeniu w pobliżu skrzyżowania. Podróżował sam. Funkcjonariusze zwrócili uwagę, że nie miał odpowiednio zapiętych pasów bezpieczeństwa. 19-letni Clarke niestety zmarł w drodze do szpitala.
Zarówno Clarke, jak i Boston zgłosili się do tegorocznego draftu. Poprzedni sezon spędzili pod okiem Johna Calipariego w Kentucky, które rozegrało wyjątkowo słaby rok. W profesjonalnej karierze obu koszykarzy reprezentował Klutch Sport, czyli agencja należąca do przyjaciela LeBrona Jamesa. Clarke notował średnio 10 punktów i 3 zbiórki w pierwszych siedmiu meczach sezonu. Z powodu kontuzji nogi stracił dużą część rozgrywek i wrócił dopiero na turniej SEC. W marcu zgłosił swoje nazwisko do draftu NBA.
Według prognoz Clarke mógł zostać wybrany pod koniec pierwszej rundy draftu. Skauci porównywali go do Tracy’ego McGrady’ego czy J.R.-a Smitha.