Karl-Anthony Towns uczestniczył w wypadku samochodowym i nie wybiegł na parkiet w wygranym przez swój zespół meczu z New York Knicks. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy w karierze. Wolves nie chcieli go przeciążać i pozwolili odpocząć. Nie wiadomo, czy zagra w kolejnym starciu.
Wielokrotnie Karl-Anthony Towns powtarzał, że jest dumny z faktu, iż nigdy w swojej karierze nie opuścił meczu. Przyszedł jednak dzień, w którym musiał pogodzić się z faktem, że tym razem swojej drużynie nie pomoże. W drodze na lotnisko Towns miał wypadek samochodowy. Nie doznał większych obrażeń, ale jest pobijany, więc Minnesota Timberwolves stwierdziła, że nie będzie go nadwyrężać i pozwoli odpocząć.
Wszystko przez protokół związany ze wstrząśnieniem mózgu. Ligowe przepisy mówią wyraźnie – przerwa jest konieczna, a następnie badania, które pozwolą wykluczyć jakiekolwiek efekty wstrząśnienia. Zatem przed powrotem do gry KAT przejdzie kolejne testy, dlatego właśnie nie wiadomo, czy wróci na kolejny mecz swojego zespołu. Rozegrał 303 spotkania z rzędu. Seria niestety dobiegła końca.
Z informacji wynika, że Towns nie był kierowcą we wspomnianym wypadku. Co ciekawe Taj Gibson przejeżdżał obok, ale dowiedział się o tym dopiero po dotarciu do Nowego Jorku. – Cieszę się, że nic mu się nie stało. Widziałem kilka samochodów i jeden wrak – mówił po wszystkim Gibson. W 57 meczach bieżącego sezonu KAT notował na swoje konto średnio 23,1 punktu, 12 zbiórek, 3,2 asysty i 1,8 bloku trafiając 51,2 FG% i 38,9 3PT%. Bez Townsa w składzie Wolves poradzili sobie na wyjeździe z New York Knicks wygrywając 115:104.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Tylko dla wtajemniczonych i czytających uważnie 🙂 Założyliśmy na Facebooku specjalną grupę dyskusyjną dla czytelników i przyjaciół PROBASKET.
Grupa jest zamknięta, ale zapraszamy do niej wszystkich pozytywnych fanów NBA – https://www.facebook.com/groups/probasketpl/ – to ma być miejsce, gdzie będziemy dzielić się spostrzeżeniami i wymieniać doświadczeniami. Dołącz do grona pozytywnych fanów NBA.