New Orleans Pelicans zatrudnili Stana Van Gundy’ego, aby pomógł im spełnić krótkoterminowe cele. „Pelikany” zakończyli sezon regularny z bilansem 31-41 i nie zdołali wywalczyć choćby 10. miejsca w Konferencji Zachodniej, które zagwarantowałaby im udział w turnieju play-in i walkę o pośredni awans do play-offów.
Po kilku ostatnich porażkach w poprzednim miesiącu, rozgrywający Pels – Eric Bledsoe – przyznał, że w całym tym natłoku informacji nie zwracał uwagi na wskazówki trenera – było ich za dużo. Sam Amick z The Athletic powiedział ostatnio, że zawodnicy Pelicans nie dogadują się z trenerem.
– Kilka źródeł powiedziało mi, że są sporę tarcia na linii zawodnicy-trener. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez cały sezon. Jest to raczej typowe w sytuacji, w której mamy nowego trenera, a zespół nie osiąga pożądanych rezultatów – dodał Scott Kushner z nola.com. Zawodnicy mogą oczywiście powiedzieć, że szkoleniowiec jest dla nich zbyt surowy, ale on skontruje tym, że to młoda drużyna i jeszcze nie wie, jak wygrywać. Pytanie tylko – co z tego wyniknie?
Sprawą oczywistą jest, że duża liczba porażek jedynie zaostrza konflikt, ale nie jest też tak, że nowy sezon będzie zupełnie nowym otwarciem. Wzajemne uprzedzenie mogą się nasilać również w kolejnych rozgrywkach. Jeśli wszyscy mają siebie dość, być może zarząd Nowego Orleanu powinien spróbować cos zmienić.
David Griffin, główny zarządca Pels, ponosi największą odpowiedzialność za to, jak drużyna będzie wyglądać, i czy w ogóle się rozwinie. To on musi podjąć decyzję co do przyszłości klubu – kto zostanie, z kim trzeba się pożegnać. Pelicans mają to szczęście, że jest w ich składzie Zion Williamson, wokół którego można budować przez kilka kolejnych lat.