Kevin Porter Jr zapowiadał się na klasowego zawodnika. Zwłaszcza grając w Houston Rockets niejednokrotnie pokazywał przebłyski sporego talentu, który niewątpliwie posiada. Niestety, późniejsze problemy natury prawnej sprawiły, że wciąż zaledwie 23-letni koszykarz dziś przebywa poza NBA. W niedawnym wywiadzie udzielonym greckim mediom przyznał jednak, że nie wyklucza powrotu.
Kevin Porter Jr został wybrany z 30. pickiem draftu w 2019 roku przez Milwaukee Bucks, lecz szybko – via Detroit Pistons – trafił do Cleveland Cavaliers. W ekipie z Ohio rozegrał swój debiutancki sezon na parkietach NBA. Choć głównie wchodził z ławki, statystyki na poziomie 10 punktów, 3,2 zbiórki oraz 2,2 asysty na mecz to wynik całkiem przyzwoity. Niestety, wówczas po raz pierwszy dały o sobie znać jego problemy z prawem.
15 listopada 2020 roku zawodnik Cavs został zatrzymany przez policję Hrabstwa Mahoning. Uległ wówczas wypadkowi, w którym jego samochód dachował. Koszykarzowi fizycznie nic się nie stało, lecz w jego pojeździe znaleziono nieprawidłowo przewożoną broń palną oraz śladowe ilości marihuany.
Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach. Okazało się, że zarówno auto, jak i broń należały do matki Kevina, w związku z czym ława przysięgłych odstąpiła od postawienia go w stan oskarżenia. Zarzuty wykroczenia za jazdę bez ważnego prawa jazdy również zostały oddalone.
– Jesteśmy świadomi sytuacji z udziałem naszego zawodnika, Kevina Portera Jr, i jesteśmy w trakcie gromadzenia informacji. Rozmawialiśmy już z Kevinem i wciąż będziemy w kontakcie w miarę rozwoju powiązanego procesu – ogłosili Cavaliers. Inna sprawa, że niedługo potem media otrzymały informację, że obrońca zostanie wymieniony lub zwolniony. Powód? Oficjalnie Porter miał zrobić w klubie awanturę po tym, gdy się dowiedział, że jego szafkę w szatni dostał sprowadzony z Brooklyn Nets Taurean Prince.
Chcąc nie chcąc, Kevin wylądował w Houston Rockets, gdzie spędził trzy sezony, wyrabiając sobie markę czołowego strzelca drużyny. Podczas pobytu w Teksasie poprawił się pod względem liczb. W nowej drużynie osiągał średnio 17,2 punktu, 4,7 zbiórki oraz 6 asyst na mecz. Skuteczności też miał całkiem niezłe – 42,8% z gry i 36,1% za trzy. Niestety były to dobre złego początki.
11 września 2023 roku koszykarz został aresztowany przez NYPD pod zarzutem znęcania się nad partnerką, koszykarką WNBA Kysre Gondrezick. O szczegółach napisano już chyba wszystko, natomiast sprawa była na tyle poważna, że Rockets odsunęli niepokornego zawodnika od wszelkich aktywności związanych z drużyną. 17 października został oddany w wymianie do Oklahoma City Thunder, lecz tam też nie chciano mieć z nim do czynienia i niemal natychmiast został zwolniony.
W styczniu bieżącego roku Kevin poszedł na ugodę z nowojorską policją. Chcąc uniknąć większych kłopotów, postanowił przyznać się do wykroczenia polegającego na lekkomyślnej napaści oraz molestowaniu drugiego stopnia. Zgodnie z ustaleniami, jeśli przez rok czasu uda mu się z sukcesem przejść przez cykl programu doradczego, zarzuty mogą potencjalnie zostać wycofane. Co to oznacza pod względem sportowym?
Jak się okazało, w NBA nie było chętnych na usługi tego rodzaju „syna marnotrawnego.” Gdy 1 kwietnia ogłoszono, że KPJ ma podpisać kontrakt z greckim PAOK-iem, wielu traktowało tę informację jako kolejny fake news wymyślony na prima aprilis. Tymczasem rzeczywiście – były zawodnik Rockets dołączył do ekipy z Salonik. Z ekipą, w której spotkał naszego Michała Michalaka, podpisał umowę do końca sezonu o wartości… 10 tysięcy dolarów. W porównaniu z zarobkami w Houston – frytki, ale nie o to tu chodziło. 23-latek chciał się gdzieś zaczepić i odbudować.
Trzeba przyznać, że na Starym Kontynencie Kevin poczyna sobie bardzo dobrze. Choć do tej pory zagrał zaledwie cztery mecze, pomógł PAOK-owi wywalczyć awans do play-offów i to mimo ujemnego bilansu 11-16. W lidze greckiej osiągał średnio 20,8 punktu, 8,3 zbiórki oraz 6,5 asysty na mecz, co może być kamyczkiem do ogródka dla wieszczących przedwczesny koniec jego kariery. A co po zakończeniu sezonu?
– Myślę, że po prostu będziemy musieli zaczekać i zobaczyć co przyniesie przyszłość, Gdyby to zależało ode mnie, to nie widzę się [w żadnej innej drużynie], jeśli chodzi o ligi zagraniczne, o ile zostanę poza USA na przynajmniej najbliższy rok. Jeżeli pojawi się szansa powrotu do NBA, na pewno z niej skorzystam. W przeciwnym razie nie chcę grać w innym zespole niż PAOK – zapowiedział 23-latek.
No właśnie, czy w ogóle są widoki na jego powrót do NBA? Dobre pytanie. Gdy jeszcze grał na jej parkietach, KPJ rozwijał się niemal z sezonu na sezon. Bezapelacyjnie pokazał, że ma talent do gry w ofensywie, zarówno jako strzelec, jak i rozgrywający. Widząc jego postawę w barwach chociażby Rockets, niektórzy eksperci przepowiadali mu rychły udział w Meczu Gwiazd. Liczbowo też się poprawiał i wydawało się, że w swojej roli w ekipie z Houston czuje się coraz lepiej.
Z drugiej strony, kłębiące się wokół niego problemy natury prawnej wydają się zbyt poważne, by potencjalny chętny na zatrudnienie Kevina mógł je zignorować. Chociaż podpisał ugodę, niewykluczone że cała sytuacja zaistniała przed jej zawarciem odstraszy drużyny NBA od wciąż młodego zawodnika. Tym bardziej, gdy ma się w pamięci inny jego wybryk, gdy w przerwie przegranego ostatecznie meczu z Denver Nuggets KPJ wraz z Christianem Woodem pokłócili się z asystentem trenera Rockets, Johnem Lucasem. Po tym incydencie Porter rzucił nieokreślonym przedmiotem w kierunku szatni i samowolnie opuścił Toyota Center, za co został zawieszony na jeden mecz.
Reasumując, powrót Kevina Portera Jr do NBA nie jest niemożliwy. Być może znajdzie się drużyna, która przymknie oko na jego pozaboiskowe zachowanie i da szansę na odkupienie win na parkiecie. Czy jednak jest to scenariusz wyjątkowo prawdopodobny? Trudno przypuszczać, przynajmniej w najbliższym czasie, dopóki trwa faza play-off. Latem różnie się może zdarzyć, choć wydaje się, że w przypadku konieczności pozostania w Grecji, KPJ nie będzie jakoś specjalnie narzekał.
– Czuję się tutaj potrzebny. Dostałem swoją szansę, której nigdzie indziej nie chciano mi dać. Jestem za to wdzięczny. Spotkałem się tu z prawdziwie rodzinną atmosferą. Już po paru dniach czułem się jak u siebie w domu. Tego było mi trzeba, by wydostać się ze skorupy, w której tkwiłem w ostatnim czasie. Dlatego nie widzę się grającego w innym zagranicznym klubie poza PAOK-iem – podsumował Porter Jr.