Tegoroczny draft zbliża się wielkimi krokami. Za nami już loteria, której największym wygranym okazali się Atlanta Hawks, tymczasem rozpoczęły się również treningi, na których kandydaci do NBA mogą ostatecznie przekonać do siebie przedstawicieli poszczególnych drużyn. Pierwsze dni draft combine wykreowały bohatera, którego można określić jednym słowem – nieoczywisty.
Podczas gdy LeBron James z trybun obserwował mecz swojej byłej drużyny Cleveland Cavaliers przeciwko Boston Celtics, jego syn miał inne zajęcie. Bronny James przebywał akurat w Chicago, gdzie przykuł uwagę wszystkich podczas treningów przygotowujących do tegorocznego draftu.
To był fenomenalny dzień dla 19-latka. Najpierw dowiedział się, że lekarze nie widzą przeszkód, by mógł grać na poziomie NBA. Były to doskonałe wieści dla chłopaka, który mniej więcej rok wcześniej podczas jednego z treningów doznał zatrzymania akcji serca i musiał przejść operację, by usunąć wadę tego najważniejszego z ludzkich organów. Wówczas też podjął ostateczną decyzję o dalszym braniu udziału w procesie draftu, zamiast możliwego powrotu do NCAA.
Choć jego statystyki z ubiegłego sezonu na uczelni (średnio 4,8 punktu, 2,8 zbiórki oraz 2,1 asysty na mecz) na nikim wrażenia zrobić nie mogą, tak jego wyczyny podczas draft combine już tak. Choć Bronny okazał się niższy niż pierwotnie zakładano – 187 centymetrów wzrostu bez butów – jego rozpiętość ramion przekroczyła dwa metry.
Przy pomiarze maksymalnego wyskoku dosiężnego James przekroczył 102 centymetry. Tym samym zaliczył lepszy wynik, niż przy podobnych testach osiągali swego czasu gracze tej klasy, co Derrick Rose, Russell Westbrook czy John Wall. Jednak prawdziwy popis umiejętności pierworodnego LeBrona przyszedł podczas treningu rzutów z dystansu. Chłopak popisał się nadzwyczajną celnością, trafiając aż 19/25 prób, z czego 12 pod rząd. Robi wrażenie. Gdy doliczymy do tego również dobre wyniki osiągane w pozostałych ćwiczeniach, Bronny okazał się drugim najlepszym zawodnikiem poniedziałkowej sesji treningowej.
Czy coś mu to da w kategorii zwiększenia szans na bycie wybranym w czołówce draftu? Na ten moment nie ma sensu wybiegać aż tak daleko w przyszłość, ale nie jest to wykluczone. Po takim występie pytaniem nie jest już czy któraś z drużyn sięgnie po 19-latka, ale raczej – która z nich to zrobi. Opcji jest co najmniej kilka.
W teorii najbardziej oczywista destynacja dla wychowanka USC to Los Angeles Lakers. Jeziorowcy mogą chcieć ściągnąć chłopaka do siebie, by w ten sposób zyskać dodatkowy argument w rozmowach dotyczących przedłużenia kontraktu z jego ojcem. LeBron w swojej umowie na nadchodzący sezon posiada opcję zawodnika w wysokości 51,4 mln dol. i przed nim ważna decyzja – zostać w Mieście Aniołów czy poszukać szczęścia w wolnej agenturze? Niektórzy twierdzą, że jego pojawienie się na meczu Cavs vs Celtics to nie był przypadek.
Są również inne opcje. Na przykład Stephen A. Smith z ESPN jest zdania, że Bronny znajduje się na celowniku Dallas Mavericks, którzy mogą się zdecydować na wybór 19-latka, by stworzyć supertrio składające się z Luki Doncicia, Kyrie’ego Irvinga oraz LeBrona. Według kontrowersyjnego dziennikarza tym samym Mavs mogliby „stać się bardziej popularni niż Cowboys (drużyna futbolu amerykańskiego – przyp. red.)” Wydaje się jednak, że tę wersję można włożyć między bajki, zaś najbliższą prawdy jest opinia Adriana Wojnarowskiego.
– Niezależnie od tego która organizacja wybierze Bronny’ego Jamesa, on będzie na nią wpływał nie tylko ze strony sportowej, ale również biznesowej. Prawie na pewno rozpocznie od występów w G League. Jego obecność na parkiecie zapełni tamtejsze areny, a to czyni go atrakcyjnym graczem, niezależnie od tego czy zostanie wybrany pod koniec pierwszej rundy czy dopiero w drugiej turze – stwierdził popularny Woj w programie NBA Today.
Choć poniedziałkowe wyczyny Bronny’ego robią wrażenie, trzeba zwrócić uwagę, że treningi miały miejsce na pustej sali gimnastycznej, nie zaś przed wypełnionymi do ostatniego miejsca trybunami. Wielu ekspertów uważa, że młody James potrafi znacznie więcej niż to, co pokazywał w NCAA, tym bardziej, że tam nie grał na swojej pozycji.
Jego atletyzm jest widoczny gołym okiem, zaś ciało wydaje się gotowe na grę w NBA. Być może nigdy nie będzie gwiazdą największego formatu, jednak umiejętności defensywne i wysokie koszykarskie IQ mogą go predestynować do bycia wartościowym zadaniowcem w niejednej drużynie.
Z drugiej strony, by odnieść sukces w tak wymagającej lidze, potrzeba wiele wysiłku. Bronny James może mieć ułatwioną drogę na szczyt, ale ojciec nie pokona za niego tej trasy. To od samego zawodnika zależy czy i jak wykorzysta szansę, jaką już wkrótce może otrzymać od którejś z drużyn. Choć opinie o nim są podzielone i tego nie zmienimy, póki co możemy tylko zaczekać i się przekonać jak potoczy się przyszłość tego młodego zawodnika.