Przypuszczano, że trudno będzie cokolwiek Los Angeles Lakers udowodnić w kontekście rzekomych działań w kierunku Paula George’a. Jednak wyniki śledztwa zakończonego przez firmę prawniczą, skłoniły ligę do nałożenia na zespół jednej z najwyższych kar w historii NBA.
Adam Silver na oskrażenia Indiany Pacers w kierunku Los Angeles Lakers, odpowiedział zatrudnieniem firmy prawniczej, która miała przyjrzeć się, czy pomiędzy Jeziorowcami i Paulem Georgem faktycznie doszło do niedozwolonych kontaktów. W lidze panuje zapis, który zabrania przedstawicielom drużyn rozmawiać lub jakkolwiek wpływać na zawodnika, który nie jest z zespołem związany umową. Tego dopuścić mieli się Magic Johnson i Rob Pelinka. Okazuje się, że NBA znalazła dowody potwierdzajace przypuszczenia Pacers.
Lakers muszą zapłacić aż 500 tysięcy dolarów grzywny! Jak wykazała firma prawnicza, generalny menadżer Jeziorowców – Rob Pelinka kontaktował się w ostatnich miesiącach z agentem Paula George’a. Wcześniej Magic Johnson podczas telewizyjnej rozmowy z Jimmym Kimmelem stwierdził, że Lakers nie mogą obecnie wykonywać żadnych ruchów w kierunku zawodnika, ale wysyłają mu „symboliczne oczko”. Śledztwo nie wykazało jednak żadnego porozumienia pomiędzy stronami odnośnie off-season 2018, gdy PG13 trafi na rynek wolnych agentów jako niezastrzeżony gracz.
To naprawdę wysoka kara, ale bez porównania do 3,5 miliona dolarów, które zapłaciła Minnesota Timberwolves za nieoficjalne porozumienie z Joe Smithem. Szczęśliwie Lakers uniknęli utraty wyborów w drafcie oraz ograniczenia kontaktów z Georgem, gdy ten trafi na rynek wolnych agentów po sezonie z Oklahomą City Thunder. Zespół zapłaci karę i wszyscy o sprawie zapomną. To jednak ostrzeżenie, bowiem w kolejnym sezonie będzie wiele okazji łączących George’a z Lakers. Johnson i Pelinka nie mogą przekroczyć tej granicy po raz kolejny, bo tym razem kara może być znacznie surowsza.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET
ARCHIWUM PODCASTÓW:
co to za kara ‚symboliczna’, smiech. powinni odebrac im jakies picki to by się nauczyli.
W Polsce taka kara skutecznie utrudniłaby lub uniemożliwiła działania klubu z ekstraklasy. W L.A. najwyżej szefostwo jednego wieczoru pójdzie na kolację do KFC a nie do restauracji w Bel-Air.
„zabrania przedstawicielom drużyn rozmawiać lub jakkolwiek wpływać na zawodnika, który nie jest z zespołem związany umową. ” – czekaj to jak oni sciagaja free agentow, co z wolnym rynkiem. Chyba powinno pisac ze: ” jest zwiazany z innym zespolem umowa”
A co do sprawy to kara spowodowana jest tym ze liga musi zaplacic jakos firmie prawniczej. Abpo co ma to robic skoro moze to LAL zrobic.