Zespół z Phoenix ma za sobą naprawdę dobry sezon. Mało kto przypuszczał, że graczom trenera Monty’ego Williamsa uda się awansować tak daleko. W przyszłym sezonie zadanie będzie jeszcze trudniejsze, ale Elfrid Payton bez cienia wątpliwości może swojej drużynie pomóc.
Dla Elfrida Paytona to powrót do drużyny z Arizony i de facto druga szansa. W podobnej sytuacji rok temu był Cameron Payne, któremu Phoenix Suns także dali szansę i ten odpłacić się solidną grą z ławki rezerwowych. W zespole mają nadzieję, że podobnie rozwinąć może się kariera cały czas niespełnionego Paytona. Ten w 63 meczach poprzedniego sezonu notował dla New York Knicks średnio 10,1 punktu, 3,4 zbiórki i 3,2 asysty trafiając 43,2 FG%.
Opcją numer jeden w Phoenix jest rzecz jasna Chris Paul, jego bezpośrednie zastępstwo to Cameron Payne. Zespół nie czuł się jednak pewny, czy to wystarczy, by w kolejnym sezonie ze spokojem myśleć o pozycji numer jeden, zwłaszcza, że ciało CP3 się starzeje i ten w trakcie rozgrywek zapewne będzie potrzebował odpocząć. Wtedy kluczową rolę dla Suns odegra Payton, który przejmie obowiązki “drugiego” rozgrywającego.
Według źródeł Shamsa Charanii, Payton porozumiał się z Suns w sprawie rocznego kontraktu za minimalną kwotę. Rzekomo Knicks chcieli go zatrzymać w składzie, ale Elfrid chciał poszukać dla siebie innego rozwiązania. Wraca zatem do Suns, dla których grał w sezonie 2017/18. Wówczas notował średnio 11,8 punktu, 6,2 asysty i 5,3 zbiórki i spędzał na parkiecie średnio 29 minut. Nie może jednak liczyć na to, że Monty Williams zapewni mu aż tak pokaźny wymiar czasowy.