Pierwszy szkoleniowiec Golden State Warriors – Steve Kerr, przeszedł zabieg pleców związany z wylaniem płynu rdzeniowego. Dwa lata temu trener poddał się operacji, podczas której doszło do wylania płynu do organizmu, co spowodowało wystąpieniem nudności i potężnych migren.
Steve Kerr wiele razy podkreślał, że żałuje, iż wtedy poddał się operacji. Poskutkowała ona bólem, z którym szkoleniowiec musiał sobie radzić przez kilka kolejnych lat. Zaraz po starcie play-offów, ból się nasilił i przed meczami w Portland Steve Kerr został odsunięty od prowadzenia zespołu, a jego obowiązki przejął asystent – Mike Brown. Warriors po trzech meczach półfinałów z Utah Jazz prowadzą 3-0 i są już o krok od awansu do trzeciej rundy.
Kerr tymczasem przebiegł zabieg, który miał zniwelować skutki operacji sprzed dwóch lat, gdy do jego organizmu wylał się płyn rdzeniowy. Trener w piątek spotkał się ze specjalistą w Duke i nic nie zapowiada jego rychłego powrotu. Coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz, iż Steve’a zabraknie do końca play-offów – bez względu na to, kiedy ten koniec dla Golden State Warriors nastąpi. Dla drużyny z Oakland kluczowe jest, by Kerr przede wszystkim wrócił do pełni zdrowia.
– Najpierw zdrowie, potem koszykówka – mówił Kevin Durant. Drużyna bez pierwszego szkoleniowca radzi sobie dobrze. Wygrali siedem pierwszych meczów fazy play-offs. Swój rytm odzyskuje już wspomniany KD, który na starcie PO miał problemy z łydką. Przed zespołem drugi mecz w Salt Lake City.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET