Jednym z ciekawszych nazwisk na tegorocznym rynku wolnych agentów był Austin Reaves. Przynajmniej w teorii. Obrońca był bowiem zastrzeżonym wolnym agentem, co oznacza, że to jego dotychczasowy klub, a więc Los Angeles Lakers, mogli zadecydować o jego przyszłości. Ostatecznie 25-latek nie otrzymał nawet żadnej oferty od innej drużyny. Zamiast tego od razu porozumiał się z kalifornijskim klubem w sprawie nowej umowy. Przeżyć tego wciąż nie może Bill Simmons. Dziennikarz uważa, że duży błąd w tej sytuacji popełnili San Antonio Spurs.
Nowy kontrakt na cztery lata o wartości 54 milionów dolarów podpisał tego lata Austin Reaves. 25-letni zawodnik, który w poprzednich rozgrywkach zaliczył prawdziwy przełom, wszedł na rynek jako zastrzeżony wolny agent. Mógł więc dogadać się z kimkolwiek, ale Los Angeles Lakers mieli prawo do wyrównania każdej złożonej mu oferty. Koniec końców nie musieli jednak z tego prawa korzystać. Reaves szybko porozumiał się bowiem ze swoim dotychczasowym klubem.
Podpisany przez niego kontrakt nie okazał się zresztą tak duży, jak wcześniej przewidywano. Mówiło się nawet o 100 milionach dolarów dla Reavesa. Lakers i tak zapowiadali, że wyrównają każdą ofertę, by zatrzymać tego gracza w składzie. W ten sposób odstraszyli inne zespoły. Przeżyć tego nie może Bill Simmons, który zachwyca się talentem Reavesa i jako zatwardziały fan Boston Celtics jest wściekły, że Lakers za stosunkowo małe pieniądze zatrzymali 25-latka.
Dziennikarz ponownie dał o tym znać w mediach społecznościowych, krytykując San Antonio Spurs, którzy mieli możliwość złożyć Reavesowi ofertę, ale tego nie zrobili:
– Decyzja San Antonio, by nie oferować Reavesowi maksymalnej umowy jest z każdym tygodniem coraz bardziej idiotyczna. Gratulacje dla nich, że udało im się zachować te wolne środki na pozyskanie Cediego Osmana oraz Cama Payne’a – napisał Simmons w niedzielę.
Spurs byli rzeczywiście wymieniani wśród zespołów NBA, które są zainteresowane 25-latkiem i mają wolne środki na zaoferowanie mu większej umowy. A choć Reaves po podpisaniu kontraktu z Lakers mówił, że pozostanie w Los Angeles było jego priorytetem, to jednak najprawdopodobniej przyjąłby ofertę innej drużyny, szczególnie gdyby miał dzięki niej zarobić kilkadziesiąt milionów dolarów więcej. Spurs mogli więc sprawić, że Lakers płaciliby za Reavesa więcej.
Jednocześnie należy jednak wyjaśnić, że za taką decyzją Spurs kryje się rozsądne wyjaśnienie. Gdyby bowiem zaoferowali Reavesowi kontrakt, to Lakers mieliby 48 godzin na to, by tę ofertę wyrównać, a to utrudniłoby teksańskiej drużynie inne ruchy na rynku transferowym. Spurs najpewniej i tak nie pozyskaliby Reavesa, a straciliby w ten sposób cenny czas. Mogliby się na to zdecydować, gdyby nie mieli pomysłu na wykorzystanie wolnych środków, ale pomysł mieli.
Zamiast wyzywać Lakers do tego, by płacili Reavesowi większy kontrakt, woleli rzeczywiście pozyskać kilku weteranów — w tym wspomnianych Osmana, Payne’a, ale też Reggiego Bullocka — a wraz z nimi dodatkowy kapitał jak na przykład prawo do zamiany wyboru w pierwszej rundzie draftu czy trzy wybory w drugiej rundzie draftu. Nie jest to kapitał oszałamiający, ale dla takiej drużyny jak Spurs, która jest w przebudowie, nawet takie małe rzeczy mogą mieć sporą wartość.
Wydaje się więc, że przez Simmonsa przemawia przede wszystkim wściekłość na sam fakt, że Lakers w dobrej cenie zatrzymali wartościowego zawodnika. Dziennikarz nawet jako fan Celtics docenia jednak w ten sposób talent 25-latka. Uważa zresztą, że Reaves będzie kluczową postacią kadry USA na zbliżających się mistrzostwach świata. Jego zdaniem Reaves — choć na razie jest rezerwowym w drużynie Steve’a Kerra — zasługuje na to, by być w grze w decydujących momentach.
Wspieraj PROBASKET
