Był uwielbiany przez swoich pracowników, bardzo ceniony przez koszykarzy, których wychował, ale przede wszystkim był kochany przez swój kraj, bowiem łączył ogromną pasję do sportu z sercem do przekazywania swojej wiedzy. Bogdan Bogdanović, przyjaciel zmarłego Dejana Milojevicia, nie potrafi uwierzyć w to, co się stało.
Golden State Warriors mieli rozegrać wyjazdowy mecz z Utah Jazz. Spotkanie zostało przełożone z powodu tragedii, jaka spadła na drużynę. Podczas wspólnej kolacji całego zespołu, Dejan Milojević zasłabł i trafił do szpitala. Niestety jego życia nie udało się uratować. Odszedł w wieku 46 lat. To dla całej serbskiej koszykówki ogromna strata. Milojević był fantastycznym trenerem, ale jeszcze lepszym człowiekiem, o czym przekonują wszyscy, którzy go znali. Wśród koszykarzy, jakim bardzo pomógł, był także Bogdan Bogdanović z Atlanty Hawks.
– Nawet nie wiem, co dzisiaj zrobiłem – mówił Bogdanović zaraz po meczu swojego zespołu, w którym Hawks pokonali Orlando Magic 106:104 za sprawą game-winnera Dejounte Murraya. – Pamiętam rozgrzewkę, ale nie przypominam sobie tego, co na niej robiłem. Zapomniałem o kilku rzeczach, które zazwyczaj robię przed meczem – dodał. Bogdanović nie potrafił wyrzucić z głowy wielkiego żalu po stracie bliskiego przyjaciela. Popularny “Deki” bardzo często Bogdanowi pomagał, nie tylko w sprawach koszykarskich.
– Jak każdy w całej Serbii, nie potrafiliśmy w to uwierzyć. Ten człowiek był bestią, zawsze pozytywną. […] To smutne, zwłaszcza gdy widzisz, jak wielki miał wpływ na zawodników i na ludzi z różnych stron świata. Jedna rzecz, którą będę pamiętał na zawsze, to fakt, że on nigdy nie robił tego dla pieniędzy i kariery – mówi dalej Bogdanović. – Zawsze zależało mu na dobru rodziny, by jego dzieci miały gdzie dorastać. Nie chodziło o pieniądze i to moim zdaniem dobry wzór do naśladowania. […] Twierdził, że jeśli nie lubisz swojego życia, to nie odniesiesz sukcesu w pracy – dodał.
Milojević był w trakcie swojego trzeciego sezonu pracy z Golden State Warriors. Wcześniej pracował w Serbii, gdzie prowadził m.in. Nikolę Jokicia zanim ten trafił do NBA. Bogdanović nie chciał zabierać głosu tuż przed meczem z Magic. Poważnie rozważał, by poprosić trenera o wyłączenie go ze składu. Zdecydował się zagrać, by oddać hołd przyjacielowi. – Nie chciałem w ogóle przychodzić, bo nie potrafiłem zasnąć i nie byłem przygotowany. Potem jednak pomyślałem, że na pewno nie spodobałoby się to Dekiemu – zakończył Bogdanović.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET