W Memphis dostał szansę, na którą czekał. Dzięki niej pokazał nam, co tak naprawdę potrafi. Okazało się, że może stworzyć przewagę dla drużyny gotowej do walki w ligowej czołówce. Już teraz nikt nie zlekceważy go tak, jak na początku jego przygody z NBA. Scotty Pippen Jr. jest wdzięczny za to, że ojciec wprowadził go do świata NBA. Teraz powinien poradzić sobie sam.
Do Chicago zespół przyjechał bez Ja Moranta, który cały czas leczy kontuzjowane biodro. Absencja lidera składu sprawiła, że trener Taylor Jenkins część jego obowiązków przełożył na Scotty’ego Pippena Jr., który sezon rozpoczął jako jedna z kluczowych postaci ławki rezerwowych. Sytuacja jednak uległa zmianie i Pippen dostał minuty, które otwierały mu drogę do tego, aby pokazać cały przekrój swoich umiejętności, a co ważniejsze – by pokazać progres, jaki poczynił na przestrzeni ostatniego roku.
Grając na parkiecie, na którym swoje największe sukcesy świętował jego ojciec, Pippen Jr. był znakomity. Zanotował 30 punktów (13/16 z gry, 3/6 za trzy) i 10 asyst będąc najjaśniejszą postacią swojej drużyny. Jego Memphis Grizzlies wygrali z Chicago Bulls 142:131 i z bilansem 10-7 pozostają w walce o TOP 6 Zachodniej Konferencji. Mecz w United Center sprawił, że Pippen Jr. znalazł się w centrum zainteresowania, ale swoją dobrą postawę potwierdza już od początku bieżącego sezonu.
W 17 rozegranych dla Grizzlies meczach notował na swoje konto średnio 12,6 punktu, 3,9 zbiórki, 5,9 asysty i 1,1 przechwytu. Jest nie tylko źródłem dodatkowej energii po atakowanej stronie parkietu, ale również ważnym elementem ustawień defensywnych, o które w Memphis trener Jenkis zawsze bardzo dbał. Wydaje się, że wychowanek Vanderbilt trafił na podatny grunt. Po trudnych pierwszych doświadczeniach z NBA, teraz ma miejsce i możliwości na to, by pokazać nam, z jakiej gliny jest ulepiony.
W ostatnich minutach spotkania z Bulls, Pippen Jr. znalazł porozumienie z Jarenem Jacksonem Jr. panowie wspólnie odparli atak Chicago Bulls, którzy zredukowali stratę do jednej cyfry. Scotty’ego z trybun obserwowali członkowie jego rodziny. Według relacji świadków, sami nie byli w stanie uwierzyć, że 24-latek z taką swobodą wziął na siebie odpowiedzialność za wynik meczu. Nie chodzi o to, że w niego nie wierzyli. Po prostu bardzo długo na ten moment czekali i sprawiali wrażenie poruszonych.
– Każdy z nas dostaje tutaj [w Memphis] swoją szansę – przyznał Pippen Jr. zaraz po meczu. – Staram się to wykorzystać najlepiej, jak potrafię. Moi koledzy z drużyny również. Trenerzy mi ufają, reszta składu mi ufa, więc robię wszystko, co w mojej mocy… Wiedzieliśmy, że (Bulls) nie odpuszczą. Trener (Taylor Jenkins) powiedział nam, żebyśmy nie zdejmowali nogi z gazu. Musieliśmy tylko zaliczyć kilka dobrych defensywnych posiadań w końcówce i właśnie to zrobiliśmy – dodał.
– Kluczowe w naszej grze jest poruszanie się wszystkich zawodników. Gramy w szybkim tempie, każdy ma dobre okazje na zdobycie punktów. Jesteśmy w stanie cały czas wywierać dużą presję na obronę – mówił dalej. Fakt, że Pippen Jr. zagrał taki mecz właśnie w Chicago, ma swój symboliczny wymiar. Nad jego głową wisiał bowiem zastrzeżony numer jego ojca, który z zespołem sięgnął po sześć mistrzostw. Młody Scotty wielokrotnie podkreślał ważną rolę swojego ojca w budowaniu jego własnej koszykarskiej tożsamości.
– To zdecydowanie wyjątkowe miejsce do gry. Zwłaszcza widząc nazwisko mojego taty wśród zastrzeżonych numerów – zauważył Pippen Jr. – Marzyłem o tej chwili. To spełnienie marzeń, móc w końcu tu zagrać. Dodatkowo moja rodzina była w mieście i wygrałem mecz na ich oczach – mówił dalej. Scotty musiał się uzbroić w cierpliwość. W college’u spędził trzy lata. Zgłosił się do draftu 2022 roku, ale musiał przełknąć bardzo gorzką pigułkę, bo żadna z drużyn nie miała go na swojej tablicy. To go nie złamało.
Ambitnie walczył o swoje miejsce w najlepszej lidze świata. W lipcu 2022 roku podpisał kontrakt two-way z Los Angeles Lakers, ale Darvin Ham – choć kilka razy go przymierzał – nie znalazł dla Pippena Jr. miejsca w ścisłej rotacji zespołu. Po jednym z meczów przeciwko Milwaukee Bucks, gdzie Ham obecnie pełni funkcję asystenta Doca Riversa, Scotty w ten sposób wypowiedział się o trenerze. – To jeden z trenerów, który we mnie nie wierzył, więc zdecydowanie chciałem pokazać, że potrafię grać w obronie.
Po nieudanym okresie w Los Angeles, na początku tego roku Pippen Jr. podpisał umowę two-way z Memphis Grizzlies i ta decyzja okazała się dla zawodnika strzałem w dziesiątkę. Z uwagi na potężne problemy kadrowe trenera Jenkinsa, rozgrywający zaczął łapać regularne minuty w NBA. Właśnie tego potrzebował, by zbudować kapitał pod letnie okienko. W 21 meczach poprzednich rozgrywek notował średnio 12,9 punktu, 3,2 zbiórki i 4,7 asysty, trafiając 49,3% z gry oraz 41,7% z dystansu.
Nagle okazało się, że Grizzlies mają w swoich szeregach gracza, który w kolejnej kampanii – już po powrocie Ja Moranta – powinien sprawdzić się w roli jego back-upu. Pippen Jr. zyskał zaufanie sztabu i pełniącego obowiązki generalnego menadżera Zacha Kleimana. Tuż przed rozpoczęciem sezonu 2024/25 24-latek porozumiał się z drużyną w sprawie standardowego 4-letniego kontraktu. Na przestrzeni kilku miesięcy zrobił bardzo duży progres, adaptując się do warunków NBA. To daje mu szansę na naprawdę ciekawą karierę.
Trwa największa w tym roku wyprzedaż w oficjalnym sklepie Nike. Ponad 5000 produktów w promocji. Rabat do 62%!
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET