Tych relacji prawdopodobnie nie uda się już uratować. Scottie Pippen nadal nie wybaczył Michaelowi Jordanowi tego, w jaki sposób został przedstawiony w “Ostatnim tańcu”, dlatego co jakiś czas kieruje w jego stronę pociski. Sam MJ zdaje się tym nie przejmować, ale Pippen najwyraźniej tego potrzebuje.
Wiele wskazywało na to, że Michael Jordan i Scottie Pippen utrzymują ze sobą relatywnie dobre relacje, bowiem wiele razy byli widywani razem na trybunach. Sporo się jednak zmieniło po emisji “Ostatniego tańca”, czyli dokumentu poświęconego Jordanowi i dynastii Chicago Bulls. Pippen był jednym z jego bohaterów, ale nie wiedział, w jaki sposób zostanie przez autorów przedstawiony. Okazało się, że w kilku poruszonych wątkach był swego rodzaju “problem” na drodze walki drużyny o kolejne mistrzostwa.
Pippen potraktował to bardzo osobiście i zaczął osobistą krucjatę wymierzoną w Jordana, który kontrolował narrację tego dokumentu. Dla Pippena była to także forma promocji jego autobiografii. Teraz uderzył ponownie przy okazji podcastu Staceya Kinga, również byłego gracza Bulls. – Widziałem jak gra zanim dołączyłem do Bulls. Wy też go widzieliście, był tragicznym koszykarzem – przyznał Pippen. – Ciężko się z nim grało, bo cały czas szedł jeden na jeden i oddawał złe rzuty. Nagle jednak staliśmy się kolektywem i zaczęliśmy wygrywać. Wszyscy zapomnieli jaki był MJ, a nie był najlepszy w swojej kategorii – dodał.
Słowa wywołały ogromne poruszenie. Kibice od razu zaczęli Pippenowi wypominać, że przecież sam chciał, by Jordan wrócił do Bulls zaraz po tym, gdy zespół zdobył pierwszy three-peat. Poza tym w dalszej cześci podcastu Scottie mówił o tym, że gdyby Jordan nie odszedł w 1998 roku, Bulls z nim i MJ-em w składzie zdobyliby jeszcze z dwa, trzy mistrzostwa. Jest wiele luk w argumentacji Pippena i może to wynikać z jego zgorzkniałości. W rozmowie były koszykarz Bulls zabrał także głos na temat LeBrona Jamesa.
– Jest największym zwycięzcą. Jest teraz dużo starszy i cały czas przyjmuje krytykę. […] Gdy odejdzie na emeryturę, to pod kątem statystyk będzie najlepszym graczem w historii NBA – przyznał, wcześniej podkreślając, że LBJ nigdy nie był koszykarzem, który świetnie kreował rzuty, więc to także pstryczek w nos, bowiem Pippen odebrał LeBronowi część atutów jako potencjalny GOAT. Warto przypomnieć, że w 2018 roku mówił, że nigdy nie postawiłby na Jamesa w bezpośredniej rywalizacji z Jordanem. Czy powinniśmy traktować jego słowa poważnie?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET