Po odejściu Pascala Siakama funkcję lidera Toronto Raptors przejął Scottie Barnes. Amerykanin rozgrywa dobry sezon, ale jego drużyna gra słabo i na ten moment wydaje się, że nie załapie się nawet do Play-in. Mimo tego skrzydłowy był jak dotąd na dobrej drodze, by dokonać czegoś, co w ostatnich dwudziestu latach zdarzyło się jedynie dwa razy.
Scottie Barnes rozgrywa swój trzeci sezon na parkietach NBA. W swojej dotychczasowej przygodzie na parkietach najlepszej ligi świata został wybrany najlepszym debiutantem ligi (2022), a w obecnych rozgrywkach po raz pierwszy otrzymał nominację do Meczu Gwiazd.
W tym sezonie wskutek wymiany Pascala Siakama do Indiana Pacers, w buty lidera drużyny z Kanady wciela się od pewnego czasu Scottie Barnes. Amerykanin notuje w bieżących rozgrywkach średnio 19,9 punktu, 8,2 zbiórki, 6,1 asysty, 1,3 przechwytu i 1,5 bloku, trafiając średnio 47.5% rzutów z gry. Barnes jest jedynym zawodnikiem w obecnym sezonie, który jest liderem swojej drużyny we wszystkich pięciu najważniejszych kategoriach statystycznych obejmujących punkty, zbiórki, asysty, przechwyty i bloki.
Jeżeli Barnes do końca sezonu pozostanie najlepszym graczem swojej drużyny w wyżej wymienionych statystykach stanie się szóstym graczem w historii, który będzie mógł się pochwalić takim osiągnięciem. Do tej pory sztuki tej dokonali: Dave Cowens (1977/1978), Scottie Pippen (1994/1995), Kevin Garnett (2002/2003), LeBron James (2008/2009) i Giannis Antetokounmpo (2016/2017).
Mimo dobrych rozgrywek Barnesa forma jego drużyny pozostawia wiele do życzenia. Raptors wygrali tylko 7 z ostatnich 20 meczów i z bilansem 23-38 zajmują dopiero 12. miejsce na Wschodzie, tracąc trzy i pół meczu do 10. pozycji dającej grę w fazie play-in.
W zeszłym tygodniu gracz Toronto złamał kość śródręcza w lewej dłoni i wypadł z gry na czas nieokreślony. Mimo absencji Amerykanina wydaje się wysoce prawdopodobne, aby na koniec sezonu to właśnie on był najlepszy w swojej drużynie w pięciu najważniejszych kategoriach statystycznych.
Autor: Maciej Rybczyński