Rajon Rondo chce zdetronizować Golden State Warriors i chce to zrobić grając obok LeBrona Jamesa. Rozgrywający zdaje się być przekonany, że Los Angeles Lakers będą w stanie stanąć do rywalizacji z aktualnym mistrzem jak równy z równym. To całkiem optymistyczne założenie.
Rajon Rondo jest po dobrym sezonie w trykocie New Orleans Pelicans. Wielu sądziło, że rozgrywający pozostanie częścią zespołu Alvina Gentry’ego. W 65 meczach notował na swoje konto średnio 8,3 punktu, 8,2 zbiórki. Stworzył ciekawe połączenie z Anthonym Davisem i DeMarcusem Cousinsem. Ale po decyzji LeBrona Jamesa o przenosinach do Los Angeles, RR9 także postanowił zmienić otoczenie.
– Możemy mieć aż pięciu ball-handlerów w tym samym czasie na parkiecie – mówi Rondo. – Nie tylko jeden dominujący gracz, ale aż pięciu, którzy są w stanie wykreować rzut. Będziemy naprawdę wszechstronną drużyną. Rywale nie będą w stanie przewidzieć naszego stylu przy tak dużej liczbie opcji – dodaje. Brzmi cudownie dla kibiców Los Angeles Lakers, ale rzeczywistość może okazać się dla Luke’a Waltona i reszty bardziej surowa.
– W zasadzie nie ma zespołu gotowego równać się strzelecko z Warriors. Musisz spróbować innych sposobów na pokonanie tej drużyny i myślę, że nam się uda ten kod złamać. Możesz ułożyć każdy rodzaj drużyny wokół LeBrona Jamesa, a on zaprowadzi Cię do finałów. Tym razem mam dokładnie takie same oczekiwania – dodaje. Oczywiście, że jest podekscytowany. W końcu to LBJ jako ostatni pokonał GSW.
Z tym że GSW wówczas było zupełnie innym zespołem, bez Kevina Duranta i DeMarcusa Cousinsa w składzie. Na ten moment naprawdę trudno wskazać ekipę gotową rzucić Warriors konkretne wyzwanie. Lakers i Rockets nie tylko przygotowują się do walki o mistrzostwo, przygotowują się konkretnie do pokonania mistrzów. LA po decyzji LBJ-a stało się rzecz jasna znacznie bardziej atrakcyjną opcją dla wolnych agentów. W rotacji Jeziorowców nadal wiele może się wydarzyć.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET