Po ligowych korytarzach krąży wiele historii na temat tego, jak imprezował Dennis Rodman. Jedna z najpopularniejszych dotyczy jego wycieczki do Las Vegas w trakcie finałów NBA 1998 roku. Okazuje się, że ktoś wpadł na pomysł, by nakręcić o tym film, co zapowiada jazdę bez trzymanki.
To nie było normalne zachowanie. Dennis Rodman dostał jednak zgodę na to, by wyrwać się na kilka dni i zamiast przygotowywać do walki o trzecie mistrzostwo Chicago Bulls z rzędu, pojechał do Las Vegas i zapomniał o bożym świecie. Jego koledzy z drużyny odrobinę się martwili, ale koniec końców Rodman wrócił i wyglądał tak, jakby jego tryb życia nie miał żadnego wpływu na formę fizyczną. Wiele na temat tej wycieczki powiedziano w dokumencie “Ostatni taniec”.
Teraz okazuje się, że wytwórnia Lionsgate ma prawa do filmu “48 Hours In Vegas”. Cała narracja ma się skupić wyłącznie na tym, jak wyglądało życie Dennisa Rodmana w trakcie tych dwóch dni spędzonych w Las Vegas. – Jest tylko jeden Dennis Rodman. W 1998 roku prawdopodobnie nie było lepszej, a zarazem groźniejszej osoby do imprezowania. A nawet to nie mówi o nim wszystkiego – przyznał Nathan Kahane, szef Lionsgate.
Zatem wytwórnia ma bardzo konkretny plan na to, jak podejść do tematu Rodmana i jego imprezowego oblicza. – Dennis nie chciał podążać za stadem – mówi Phil Lord, producent, który ma być odpowiedzialny za film. – To uczyniło go celem, ale także uczyniło go gwiazdą. Jego weekend w Las Vegas jest pełen zabawy i anegdot, jednak z drugiej strony jest to również historia mówiąca o tym, jak osoby publiczne są traktowane. Zwłaszcza, gdy w tak ekspresyjny sposób wyrażają same siebie – dodał.
Możemy się zatem spodziewać, że film o Rodmanie nie będzie wyłącznie ostrą jazdą bez trzymanki, ale także szerszym spektrum poruszającym wątek nietypowego życia i nietypowego traktowania jednego z najbardziej zwariowanych koszykarzy w historii. Poza tym film powinien zarobić zarówno dla wytwórni, jak i samego Rodmana naprawdę duże pieniądze, a to zawsze cel nadrzędny.