Tegorocznym finałom NBA z pewnością nie brakuje magii, wielkich momentów czy emocji, nawet jeżeli uczestniczące zespoły nie należą do największych rynków w Stanach Zjednoczonych. Jeden z czołowych dziennikarzy nawołuje jednak do przywrócenia starego systemu 2-3-2, w którym niżej rozstawiona drużyna gościła rywali trzy mecze z rzędu, co ograniczało konieczność podróży.
Na początku istnienia ligi Finały rozgrywano w znanym dziś formacie 2-2-1-1-1. System ten doprowadza do aż czterokrotnej zmiany gospodarza w przypadku rozgrywania wszystkich siedmiu pojedynków, tak jak ma to miejsce w tegorocznej walce o pierścień pomiędzy Oklahoma City Thunder i Indiana Pacers.
To właśnie w tych warunkach Boston Celtics sięgnęli po 10 tytułów w ciągu 11 lat, Jerry West wywalczył swoje pierwsze mistrzostwo z Los Angeles Lakers, a Magic Johnson i Larry Bird zapoczątkowali swoją legendarną rywalizację.
Do zmiany doszło w 1985 roku, kiedy to w drugich z rzędu finałach pomiędzy wspomnianą wyżej dwójką po raz pierwszy wprowadzono system 2-3-2. Dzięki temu Jeziorowcy byli gospodarzami Game 3, Game 4 oraz Game 5, przegrywając ostatecznie jedno z tych trzech spotkań.
Format ten utrzymywał się aż do 2013 roku, kiedy to Miami Heat, którzy przegrywali już 2-3 z San Antonio Spurs, wygrali finalnie dwa ostatnie spotkania przed własną publicznością — w tym jedno dzięki fantastycznemu rzutowi Raya Allena na dogrywkę — i sięgnęli po drugie z rzędu mistrzostwo.
W kolejnym roku przywrócono system 2-2-1-1-1, choć tym razem potrzebnych było tylko pięć spotkań. Kolejna siedmiomeczowa batalia w walce o tytuł miała miejsce w 2016 roku, kiedy to Cleveland Cavaliers z LeBronem Jamesem po raz pierwszy w historii NBA odrobili stratę 1-3.
System 2-2-1-1-1 wydaje się względnie sprawiedliwy, ale ma też swoich przeciwników. Do tego grona należy Zach Lowe, który w jednym z ostatnich odcinków podcastu The Ringer u boku Billa Simmonsa nawoływał do przywrócenia formatu 2-3-2.
— Potrzebuję powrotu systemu 2-3-2. To właśnie 2-3-2 tworzy Finały i mam na to wiele argumentów. Jestem zwolennikiem 2-3-2. Kocham 2-3-2. Ogranicza to liczbę dwudniowych odpoczynków, które mają miejsce w systemie 2-2-1-1-1 — argumentuje dziennikarz.
Opinia Lowe’a spotkała się z mocną krytyką ze strony internautów, szczególnie biorąc pod uwagę przebieg tegorocznych finałów. Dziennikarz przedstawił jednak swoje argumenty.
— Są dwa największe argumenty przeciwko 2-3-2. Ma być niesprawiedliwy dla najwyżej rozstawionej drużyny, która zawsze ma mieć piąty mecz u siebie. Z drugiej strony, ma być niesprawiedliwy dla niżej rozstawionych, bo to niemożliwe, żeby wygrać trzy z rzędu mecze u siebie. Dla kogo więc jest to niesprawiedliwe? Odpowiedzią jest: dla nikogo nie jest to mniej sprawiedliwe niż system 2-2-1-1-1 — opisał Lowe.
Lowe wskazuje więc przede wszystkim na przerwy, proponując grę z zaledwie jednym dniem odpoczynku pomiędzy większością spotkań. O ile pozwala to na większe zachowanie rytmu, o tyle zdecydowanie bardziej obciąża zawodników, którzy walczą nie tylko z przeciwnikami, ale i własnymi ciałami. Zdania mogą być mimo wszystko podzielone, ale nic nie wskazuje na to, by włodarze NBA mieli przywrócić schemat 2-3-2.