Poprzedni sezon był dla Cleveland Cavaliers ogromnym rozczarowaniem, do którego w dużym stopniu przyczyniły się urazy. Nowe rozgrywki jeszcze się nie rozpoczęły, a ekipa z Ohio już straciła jednego z najważniejszych zadaniowców w swoim składzie. Według informacji zza oceanu Maxa Strusa czekają bowiem nawet cztery miesiące przerwy.
Cleveland Cavaliers podchodzili do tegorocznych play-offów jako najlepszy zespół w Konferencji Wschodniej ze stratą zaledwie czterech zwycięstw do Oklahoma City Thunder. Choć w drugiej rundzie zdołali uniknąć teoretycznie najgroźniejszych rywali, czyli New York Knicks i Boston Celtics, to na ich drodze do upragnionego celu stanęli niespodziewanie Indiana Pacers.
Wiele zostało już powiedziane o tamtej serii. Darius Garland opuścił pierwsze dwa spotkania, De’Andre Hunter i Evan Mobley nie zagrali w drugim, a kilku innych kluczowych zawodników pomimo występów było mocno poobijanych. Nie ma wątpliwości, że to Pacers byli wówczas lepszym zespołem, ale szczęście nie sprzyjało raczej Cleveland.
Nie sprzyja i dalej, bo choć wciąż nie rozpoczęliśmy nawet okresu obozów przygotowawczych, to z gry wypadł już Max Strus. Według informacji Shamsa Chranii skrzydłowy przeszedł operację złamanej kości w lewej stopie (Jones fracture), przez co wypada z gry na okres od trzech do nawet czterech miesięcy.
Rozgrywki zasadnicze rozpoczynają się za niespełna dwa miesiące, to oznacza, że Strus wróci do gry już po rozegraniu 19-30 spotkań przez Cavs. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na siłę terminarza na danych miesiąc, który przygotował serwis HoopsHype.
Ten jest dla Cleveland względnie stabilny, choć najtrudniej ma być im w styczniu, kiedy to zmierzą się m.in. u siebie z Oklahoma City Thunder, Orlando Magic, Denver Nuggets, Minnesota Timberwolves, Detroit Pistons czy Los Angeles Lakers, z kolei na wyjeździe z Philadelphia 76ers oraz wspomnianymi Magic i Timberwolves.
Strus może wrócić więc w najlepszym możliwym momencie. W poprzednich rozgrywkach jego statystyki pogorszyły się względem sezonu 2023/24, ale zaliczył teoretycznie najlepsze — pod względem liczb — play-offy w swojej karierze. W dziewięciu występach notował średnio 11,7 punktu, 5,7 zbiórki oraz 3,9 asysty na mecz.