Ostatni sezon zakończył się dla Paula George’a dużym rozczarowaniem – przez kontuzję nie był w stanie pomóc Los Angeles Clippers w najważniejszym momencie sezonu. Teraz zapowiada, że pokaże wszystkim krytykom, jak bardzo mylili się, gdy zaczęli na nim stawiać krzyżyk. Gwiazdor zdaje sobie sprawę, że przed nim ostatnie lata kariery i chce zostać jak najlepiej zapamiętany.
Paul George trafił do Indiana Pacers z 10. wyborem draftu w 2010 r. Początkowo miał być wszechstronnym obrońcą, który można znacząco przyczynić się do sukcesu drużyny. Szybko jednak stał się jednym z najlepszych zawodników w NBA, którzy potrafią grać na wysokim poziomie po obu stronach parkietu.
Ostatni sezon skończył się dla niego pechową kontuzją, a Los Angeles Clippers nie byli bez niego w stanie zajść daleko w play-offach. Teraz George liczy na zdecydowanie lepsze rozgrywki w swoim wykonaniu. Zwrócił się także do osób podważających jego status gwiazdy w NBA. – W ostatnim czasie bardzo wiele osób mówiło o mnie krytycznie. I to nawet ze strony zawodników, którzy nic w tej lidze nie osiągnęli. Przede mną ostatnie lata kariery, więc chodzi też o to, co po sobie zostawię – stwierdził PG13 w rozmowie z magazynem „SLAM”.
– To jest moje podejście – muszę zakończyć mocnym uderzeniem i wrócić do kochania koszykówki i dominowania. Chodzi o to, jak do tego podejdę. Jeśli mi się nie uda, będzie to moja wina. Ale tak do tego podchodzę – dodał, zaznaczając, że chce pokazać krytykom, jak bardzo mylą się w stosunku do niego.
W trakcie 13 sezonów spędzonych na parkietach NBA George osiem razy był wybierany do meczu gwiazd, a w tym czasie osiągał średnie na poziomie 20,6 punktu i 6,4 zbiórki. Trafiał przy tym 43,7 proc. rzutów z gry i 38,1 proc. prób zza łuku. Jednak kontuzje skutecznie wyhamowały jego karierę i kilka razy sprawiły, że nie mógł walczyć o najwyższe cele.
Wspieraj PROBASKET
