Okazuje się, że San Antonio Spurs nie będą musieli czekać aż do stycznia na powrót swojego podstawowego rozgrywającego – Tony’ego Parkera. Francuz może dostać od lekarzy zielone światło do gry w okolicach końcówki listopada. Straciłby zatem relatywnie niewiele sezonu.
Mimo wszystko sztab medyczny San Antonio Spurs w przypadku Tony’ego Parkera powinien postępować nad wyraz ostrożnie. Ciało francuskiego rozgrywającego przeszło już wiele podczas tych kilkunastu lat w lidze, więc podejmowanie ryzyka zwyczajnie nie ma sensu, bo może się skończyć tak, jak podczas ostatnich play-offów. Parker już w pierwszej rundzie doznał poważnej kontuzji mięśnia i zakończył swój udział w rywalizacji.
Lekarze przewidywali, że powrót Tony’ego do pełni zdrowia potrwa około dziewięciu miesięcy. Parker miał być gotowy do gry na drugą część sezonu regularnego 2017/2018, ale co ważniejsze – szczyt formy przewidywano na play-offy. Teraz jednak okazuje się, że zawodnik może dostać więcej czasu na przygotowanie odpowiedniej dyspozycji. W rozmowie z dziennikarzami podczas media-day San Antonio Spurs zdradził, że niewykluczone, iż zielone światło od sztabu medycznego otrzyma już w listopadzie.
– W piątek miałem prześwietlenie i lekarze byli bardzo zadowoleni – mówi. – Pozwolili mi trenować na większym obciążeniu. Będę jednak potrzebował jeszcze z dwóch miesięcy, by odzyskać formę i wzmocnić nogi – dodał. Niektórzy zaraz po doznaniu przez zawodnika urazu, byli przekonani, że to dla niego koniec kariery. 35-latek z ligą chce się pożegnać na własnych warunkach. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że na żadnym etapie rehabilitacji nie rozważał zakończenia kariery.
– Byłem wtedy sfrustrowany, bo grałem dobrą koszykówkę. Przygotowywaliśmy się do gry przeciwko Warriors w finale konferencji. […] Nie było mowy o tym, bym zrezygnował z walki – przyznaje. Ucieszyły go ostatnie wiadomości od lekarzy, ale zdaje sobie sprawę, że nie ma sensu się z niczym spieszyć. Trener Gregg Popovich jest szczególnie wyczulony na takie sytuacje i na pewno nie pozwoli Parkerowi na żadne lekkomyślne korki.
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET