Poznajemy coraz więcej szczegółów odnośnie powrotu ligi i już prawie wszystko jest dla nas jasne. Co jednak z drużynami, które nie zagrają w Orlando? Przygotowaliśmy po jednym powodzie, dla którego warto byłoby je zobaczyć w grze.
Atlanta Hawks
Do zdrowia wrócił Clint Capela, pozyskany jeszcze w lutym z Houston Rockets. Każdy mecz, który rozegrałby u boku Trae’a Younga i Johna Collinsa byłby z dużą korzyścią dla drużyny. Wkomponowanie Szwajcara w tryby gry obok dwóch młodych gwiazdorów będzie bardzo ważnym zadaniem dla Lloyda Pierce’a. A sprawdzenie tego rozwiązania przed offseason mogłoby wpłynąć na decyzje w drafcie oraz dotyczące offseason. A tak niestety Hawks muszą się zadowolić tym co mają.
Charlotte Hornets
James Borrego w drugiej połowie sezonu zdecydował zaufać bardziej młodym zawodnikom. Z każdym tygodniem rosła liczba minut bliźniaków Cody’ego i Caleba Martina, a także Jalena McDanielsa. Ich rozwój był tym, co w ostatnich tygodniach przed pandemią było najważniejsze w drużynie Michaela Jordana. Tych minut dla młodych zawodników zdecydowanie zabraknie, tym bardziej że ich występy napawały coraz większym optymizmem.
Chicago Bulls
W obliczu kontuzji Krisa Dunna swoje minuty otrzymał Shaquille Harrison i pokazał się jako uboższa wersja Patricka Beverleya. Jest świetnym obrońcą na piłce i zdecydowanie zapracował na nową umowę, którą będzie mógł podpisać przed nowym sezonem. Te minuty Harrisona, które mógłby rozegrać do końca sezonu pozwoliłyby na bardziej świadomą decyzję odnośnie przyszłości Dunna. Rozgrywający bowiem będzie wolnym agentem i Bulls będą mogli zastrzec do niego prawa i zdecydować czy zostawić go u siebie czy też nie.
Cleveland Cavaliers
Jeśli jest jakiś zawodnik Cavaliers, który może być najbardziej zawiedziony końcem sezonu, to jest nim Collin Sexton. Drugoroczniak zanotował kapitalną końcówkę rozgrywek. W 11 meczach po weekendzie gwiazd notował średnio 25,5 punktu przy skuteczności 52,8% z gry i 43,1% za trzy. Widzieliśmy wreszcie u niego przebłyski ogromnego potencjału, który uwolniony został przez J.B. Bickerstaffa.
Detroit Pistons
Najbardziej niezadowolony zapewne jest Christian Wood. Podkoszowy wykorzystał zmiany kadrowe i kontuzję Griffina, wszedł do pierwszej piątki i w 16 meczach od początku lutego notował średnio 21,6 punktu i 9,1 zbiórki przy ponad 55% skuteczności z gry. A wchodzi na rynek jako wolny agent po tym jak za swoją grę w obecnych rozgrywkach zainkasował brutto 1,6 miliona dolarów. Każdy kolejny mecz podbijałby wartość jego kolejnego kontraktu. Więc Pistons z tego względu chyba powinni być zadowoleni. Może uda się go zatrzymać niskim kosztem.
Golden State Warriors
Stephen Curry wrócił po złamaniu ręki, zagrął jeden mecz z Raptors i tyle go widzieliśmy. Powrót Warriors oznaczałby też dalsze granie Curry’ego. Ale chyba ważniejsze od samego jego przebywania na boisku byłaby nauka współpracy z Andrew Wigginsem. Kanadyjczyk dopiero zaczął zgrywać się z drużyną i jego minuty na pewno by się przydały. Poza tym dla Warriors po poprzednich latach prosperity te ostatnie mecze raczej nie miały sensu, więc u nich powrót do gry jest najmniej odczuwalny.
Minnesota Timberwolves
Zdrowy Karl-Anthony Towns i zdrowy D’Angelo Russell. Obaj wreszcie mieliby szansę w NBA grać razem. Na razie wystąpili wspólnie tylko w jednym spotkaniu. Jeśli jest zatem coś, co przykuwałoby uwagę do tej drużyny, to ich współpraca. Obaj za sobą bardzo przepadają i moglibyśmy już teraz zobaczyć jak im się będzie razem grało. A tak trzeba czekać aż do grudnia.
New York Knicks
Oglądanie Knicks w tym sezonie nie było przyjemnością. Chyba jedynym powodem, dla którego sezon mógłby dla nich zostać wznowiony to poszerzenie wiedzy Leona Rose’a. Nowy prezydent klubu mógłby mieć lepsze rozeznanie w umiejętnościach trenera Mike’a Millera, a także przekonałby się ilu zawodników z obecnego składu trzeba odstrzelić.