W trakcie okresu przygotowawczego Mike Malone otworzył rywalizację o minuty na pozycję silnego skrzydłowego. Ostatecznie żadna z opcji dla szkoleniowca nie była lepsza niż pozostawienie w pierwszym składzie Kennetha Farieda. W Kolorado zdają sobie sprawę z wartości zawodnika i już od zeszłego sezonu wiele wskazuje na to, że w końcu go wytransferują.
Kenneth Faried to trudny zawodnik w kontekście systemu gry. Przede wszystkim jest za niski na „czwórkę”, a co gorsza nie ma rzutu. Jego największym atutem jest energia jaką wkłada w grę po obu stronach parkietu. To unikatowy gracz, bo mimo tego, że generalnie nie pasuje do współczesnej koszykówki, w jakichś sposób jest w stanie zdobywać punkty. Dzięki temu ciągle utrzymuje się w pierwszej piątce Denver Nuggets. Jednak już od zeszłego sezonu dużo mówi się o możliwości wytransferowania skrzydłowego. Jak dotąd Bryłki nie doczekały się oferty, z której byłyby w stanie coś ulepić.
O próbach handlowania zawodnikiem przypomniał Zach Lowe z ESPN. Według dziennikarza rynek ciągle jest dla Farieda otwarty. Źródła informują, że ta sytuacja ciągnie się już od trzech lat, czyli od momentu zatrudnienia na stanowisko generalnego menadżera Tima Connelly’ego. Z perspektywy zmieniających się progów salary-cap i luxury-tax, wartość kontraktu Farieda będzie bardzo pomocna przy próbach oddania go jeszcze przed zimowym dead-linem. Zawodnik za kolejne trzy lata gry o trzyma niecałe 39 milionów dolarów.
Z jednej strony mamy jednak ogromną energię Farieda, walkę na tablicach i zdobywanie punktów z ponowień, ale z drugiej trener Mike Malone ma do dyspozycji Nikolę Jokicia, Jusufa Nurkicia, Danilo Gallinariego, Willy Hernangomeza i Darrella Arthua. Rozumiecie już dlaczego Bryłki próbują przehandlować Kennetha. Mają tzw. log-jam na pozycjach podkoszowych i wymieniając Farieda mogą zyskać w zamian zawodnika na pozycję, gdzie nie czują się jeszcze tak pewnie. Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę graczy stretch-four, bez względu na to gdzie wychowanek Morehead State trafi, to i tak jego rola może się zamknąć na dostarczaniu energii z ławki.
Okoliczności zatem sprzyjają transferowi. Jak dotąd Connelly nie miał nad czym rozmyślać, bo nikt nie przedstawił mu oferty, która wydawałaby się interesująca. W 67 meczach poprzedniego sezonu notował średnio 12,5 punktu, 8,7 zbiórki, 1,2 asysty trafiając 55,8 FG%. Rozgrywki 2016/2017 będą szóstymi w karierze skrzydłowego.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET