Już za nieco ponad miesiąc wystartuje kolejny sezon NBA, a mimo to Damian Lillard wciąż pozostaje zawodnikiem Portland Trail Blazers. Według ostatnich doniesień ekipa z Oregonu chciałaby, żeby Miami Heat — a więc preferowany nowy klub Lillarda — wyłożył na stół wszystko, co ma, aby pozyskać rozgrywającego. Sęk w tym, że Pat Riley wcale nie zamierza tego robić. Tymczasem teraz pojawiły się informacje, że w grze o 33-latka pojawiła się nowa drużyna.
Doniesienia te przekazał Marc J. Spears, według którego Blazers rozmawiają z kilka różnymi zespołami. – Słyszę plotki o drużynie z konferencji wschodniej, ale na razie nie będę jeszcze mówił o tym głośno – oznajmił tajemniczo dziennikarz.
O który zespół może chodzić? To tylko domysły, ale wcześniej całkiem głośno mówiło się, że Lillardem mogą być zainteresowani Boston Celtics, a sam Jayson Tatum, czyli lider Celtów, miał w tej sprawie odzywać się do zawodnika Blazers i próbować go przekonać, aby uwzględnił bostońską drużynę na swojej liście. Spekuluje się, że może chodzić także o Philadelphia 76ers, którzy ze względu na postać Tyrese’a Maxeya mogliby spróbować dopiąć wymiany.
Jednocześnie należy pamiętać, że informacje te mogą być po prostu taktycznym zagraniem władz Blazers, które chcą w ten sposób wywrzeć presję na włodarzach Heat, pokazując im, że rozmawiają z innymi drużynami. Co więcej, chcą być może w ten sposób zagrozić scenariuszem, w którym Lillard ląduje w składzie rywala Heat z tej samej konferencji, a to w perspektywie może przełożyć się na zmianę podejścia ekipy z Miami, która jak do tej pory nie kładła wszystkiego na stół.