Zawodnik i lider Washington Wizards bardzo ciężko pracował na swoje sukcesy. Osiągnął je w dużej mierze dzięki ogromnemu samozaparciu, ale także talentowi, który odpowiednio wykorzystał. Teraz chce zaszczepić swoją motywację i determinację w młodszym pokoleniu, które bierze pod swoje skrzydła.
W przekroju ostatnich lat wiele razy mówiło się o tym, że Bradley Beal w szatni Washington Wizards uchodzi za wzór do naśladowania. Eksperci opisują go jako lidera z prawdziwego zdarzenia. Nawet gdy ekipa ze stolicy ma problemy z wygrywaniem, to Beal stawał przed kamerami i brał na siebie odpowiedzialność za wyniki zespołu. Docenić trzeba również fakt, że jako kapitan tego statku nigdy nie miał zamiaru go opuszczać i prosić o transfer.
Do sieci wypłynęło właśnie wideo, na którym Beal przemawia do zawodników ze swojej drużyny AAU (Amatorska Unia Atletyczna), którzy gonią za swoimi marzeniami i najwyraźniej po drodze zgubili swoją determinację. Beal nie miał zamiaru się hamować i w bardzo dosadny sposób przedstawił im, jak wygląda rzeczywistość. Bez wątpienia każdy koszykarz chciałby mieć w swojej drużynie lidera, który potrafi przemawiać z taką charyzmą.
– Cały czas się dąsacie i nie macie ochoty na podjęcie walki. To oznacza, że wydarzy się jedna z tych dwóch rzeczy: zaraz Was wyleją albo wyślą wasz tyłek w zupełnie w inne miejsce i nie będziecie mieli pracy. Dadzą Wam pieniądze i pomachają na do widzenia – mówił Beal. – […] Jeśli marzycie o tym, żeby grać w NBA, to będziecie musieli mnie ku*** bronić. A zgadnijcie co… żaden z Was nie jest ku** w stanie mnie zatrzymać… – dodał.
Absolutnie nie bierze jeńców. Jest wielu graczy, którzy wychodzą z założenia, że poradziliby sobie w NBA. Gdy już tam trafiają, liga bardzo szybko ich weryfikuje. Podejście zawodnika Wizards jest w tym wypadku bardzo słuszne. W przejrzysty sposób informuje zawodników, że nie robią wystarczająco dużo, by spełnić swoje marzenie; że stać ich na więcej. Warto obejrzeć całość zamieszczoną na twitterze przez magazyn SLAM. – Naprawdę w Was wierzę – skończył Beal.