Dwa sezony z rzędu względnego zdrowia i wystarczy. Kawhi Leonard zagrał w pierwszych 27 meczach sezonu zasadniczego. W tym jednak do tego nie dojdzie. Według najnowszych informacji skrzydłowy zacznie rozgrywki na liście kontuzjowanych.
Na pięć dni przed startem sezonu dostaliśmy od Shamsa Charanii z ESPN najświeższe informacje dotyczące stanu zdrowia Kawhi’a Leonarda:
Najgorsze w powyższym komunikacie jest słowo indefinitely, które wprost mówi, że nie wiadomo kiedy Kawhi Leonard powróci na boisko. Chodzi znów o kontuzjowane kolano, które puchnie i zbiera się w nim płyn. Skrzydłowy nie zagrał przez całe preseason i nie zobaczymy go też w czwartkowym ostatnim spotkaniu Clippers okresu przygotowującego do rozgrywek.
– Nie był częścią jakichkolwiek codziennych przygotowań do sezonu z resztą drużyny. Przyjęliśmy stanowisko, że podchodzimy do jego zdrowia z dużą cierpliwością, więc Kawhi robi wszystko co może, żeby się rehabilitować i wzmacniać nogę razem z naszym sztabem medycznym. A nam pozostaje trenowanie tych graczy, którzy są zdrowi. – tak sytuację opisał Brian Shaw, asystent trenera Tyronna Lue.
Pierwsze objawy urazu w operowanym kolanie pojawiły się po spotkaniu z Charlotte Hornets 31 marca. Opuścił ostatnich osiem meczów sezonu zasadniczego i zagrał tylko dwa razy w trakcie serii play-off z Dallas Mavericks. Potem został wybrany wstępnie do kadry Stanów Zjednoczonych na igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale nie zagrał w nich ze względów zdrowotnych.
Od tego czasu razem Leonard był poddawany różnym rodzajom rehabilitacji, żeby poprawić stan kolana. Lawrence Frank, prezydent klubu powiedział, że na starcie obozu przygotowawczego stan zapalny w kolanie był dużo mniejszy, ale zanim Kawhi zostanie dopuszczony do gry, ma być w 100% gotowy.
Sam Kawhi spytany o to czy będzie musiał się zmagać z tego typu urazem do końca swojej kariery, nie wykluczył takiego scenariusza. To przykre, szczególnie po poprzednim sezonie, w którym zagrał 68 meczów, najwięcej od 2017 roku. Być może jednak przypłacił za to takim stanem zdrowia.
To duży cios dla Clippers, którzy w porównaniu do poprzedniego sezonu stracili na start rozgrywek dwóch z trzech najlepszych graczy. W końcu do Philadelphia 76ers odszedł Paul George i w tej sytuacji najlepszym graczem będzie James Harden, który najlepsze lata świetności ma za sobą.
Drużyna z Los Angeles i tak nie była faworytem do walki o play-off, ale w obecnej sytuacji coraz bardziej prawdopodobne jest bycie wśród najgorszych trzech drużyn konferencji zachodniej. Tankowanie nie ma dla nich sensu, bo wybory w drafcie przechodzą do Oklahoma City Thunder jeszcze z wymiany z udziałem Paula George’a. Szanse na poprawę sytuacji nie są zatem zbyt duże i kibice Clippers mogą szykować się na chude lata.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.