Powstaje pytanie czy, a nie kiedy doczekamy się Bena Simmonsa w koszulce Brooklyn Nets. Problemy z plecami zawodnika najwyraźniej są poważniejsze, niż sądzono. Sztab medyczny zespołu z Nowego Jorku na razie nie ma pojęcia, kiedy Australijczyk będzie gotowy do gry.
O problemach z plecami zawodnika zaczęto mówić już po starcie sezonu, gdy pojawiały się pytania, co de facto stoi na przeszkodzie, by Ben Simmons występował w koszulce Philadelphii 76ers. Głośno mówiło się o tym, że skrzydłowy nie jest gotowy zarówno mentalnie, jak i fizycznie. O ile ta pierwsza kwestia pozostaje owiana sporą tajemnicą, tak w przypadku drugiej lekarze wiedzieli, że jest problem z plecami. Okazuje się, że całkiem poważny.
Malika Andrews z ESPN przedstawiła nowe informacje na temat zawodnika i są one bardzo niepokojące… – Nie ma żadnej daty powrotu, ale rozmawiałam z Seanem Marksem, generalnym menedżerem Nets. Przyznał, że Ben Simmons robi postępy, bo może trenować m.in rzuty z wyskoku, ale nadal nie może biegać, ani sprintować, a to kluczowe dla jego powrotu na parkiet – mówi Andrews. Zatem przed Simmonsem ciągle daleka droga.
Już po transferze do Brooklynu pojawiły się dodatkowe problemy, o których Nets poinformowali. Można jednak założyć, że sami nie spodziewali się, iż plecy Simmonsa są w takim stanie, gdy dogadywali transfer z Philadelphią 76ers. Urazy pleców są bardzo niepokojące, bo mogą znacząco wpłynąć na przyszłość zawodnika. Brooklyn Nets mają nadzieję, że Australijczyk zadebiutuje na pewnym etapie sezonu regularnego, ale ten dobiega końca za miesiąc.
W tym momencie Nets z bilansem 35-33 zajmują 8. miejsce w tabeli wschodniej konferencji, co oznacza turniej play-in. Tracą aż cztery mecze do 6. miejsca, czyli pierwszego gwarantującego bezpośredni awans do fazy posezonowej. Zatem istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że o udział w PO będą musieli walczyć w turnieju. Czy do tego czasu Simmons wróci i będzie w stanie realnie Nets pomóc? Nawet na Brooklynie nie znają odpowiedzi.