Brooklyn Nets borykają się ze sporą liczbą problemów na i poza parkietem, dlatego każde wzmocnienie składu jest obecnie na wagę złota. Z tego właśnie powodu sympatycy ekipy z Wielkiego Jabłka z niecierpliwością odliczają dni do debiutu TJ’a Warrena, który dołączył do zespołu w minionego lato, ale nie zdołał jeszcze zadebiutować. Wkrótce może ulec to zmianie.
Trzy lata spędzone w Indiana Pacers były dla TJ’a Warrena istną przeprawą z nieba do piekła. Po świetnej grze w bańce w Orlando i kilku imponujących występach poza nią, skrzydłowy nabawił się uraz po zaledwie czterech spotkaniach sezonu 2020/21. W styczniu 2021 roku przeszedł operację, po której nie wrócił jak dotąd do gry.
W minione lato zainteresowanie usługami Warrena wyrazili Brooklyn Nets. Włodarze klubu z Nowego Jorku zaoferowali 29-latkowi minimalną umowę dla weterana, jednak wciąż czekają na jego debiut.
Wiele wskazuje na to, że okres wyczekiwania finalnie dobiegnie końca. Zgodnie z informacjami Shamsa Charanii z The Athletic TJ Warren szykuje się do swojego debiutu w nowych barwach. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, skrzydłowy pojawi się na parkiecie już 2 grudnia, kiedy to Nets zmierzą się z Toronto Raptors.
Sympatycy Nets z pewnością liczą na to, że Warren zdoła prędzej czy później wrócić do formy, którą prezentował w bańce w Orlando w 2020 roku. W sześciu spotkaniach kończących sezon zasadniczy notował on średnio 31 punktów, 6,3 zbiórki, 2 asysty, 1,3 przechwytu oraz 1,2 bloku na mecz, trafiając wiele imponujące 57,8% wszystkich rzutów z gry, w tym 52,4% prób zza łuku. Warren obniżył nieco loty w play-offach (0-4 przeciwko Miami Heat), ale wciąż był jednym z najważniejszych zawodników Pacers.
W swoim ostatnim pełnym sezonie w barwach Indiany Warren rozegrał 67 spotkań, w których zdobywał 19,8 punktu, 4,2 zbiórki, 1,5 asysty oraz 1,2 przechwytu na mecz. Skrzydłowy jest wszechstronnym zawodnikiem i z pewnością może stworzyć dodatkowe zagrożenie w ofensywie. To z kolei odciąży ciągnącego „wózek” Nets Kevina Duranta, a dodatkowo w efekcie może stworzyć więcej miejsca dla Kyrie’ego Irvinga i Bena Simmonsa.