Po wielkim rozczarowaniu w pierwszej rundzie Brooklyn Nets zaczynają myśleć już o najbliższej przyszłości. Jednym z największych znaków zapytania latem będzie stanowisko głównego trenera. Czy klub zdecyduje się dalej brnąć w mistrzowski plan u sterów raczkującego na ławce Steve’a Nasha?
Sweep w pierwszej rundzie w starciu z Boston Celtics zatrząsł przedsezonowymi przewidywaniami i zyskał miano dotychczasowo największej sensacji tegorocznych play-offów. Ofensywa, która miała kąsać wszystkich rywali, w starciu z wybitną o0broną Celtów przeszła prawdziwą próbę i nie wyszła z niej obronną ręką. Pojawiły się zatem pytania, czy aby na pewno za sterami Nets stoi odpowiednia osoba.
–Tak. Uwielbiam to robić, uwielbiam tych ludzi – odpowiedział na pytanie, czy chciałby zostać w zespole. – Mam świetne środowisko pracy, naprawdę mi się podobało i chcę to kontynuować. Ben Simmons i Joe Harris dadzą nam duży zastrzyk energii w kolejnym roku. Zobaczymy, jak będzie wyglądała reszta składu. Jestem tym podekscytowany – dodał.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że klubowe władze nie mają do trenera poważnych zastrzeżeń, a „splot niefortunnych przypadków” uważają za niezależny od Nasha. Jeżeli te informacje okażą się prawdziwe, trener nie będzie musiał obawiać się o swoją pracę. Przed legendarnym rozgrywającym jeszcze dwa sezony podpisanego dwoma laty czteroletniego kontraktu z ekipą z Brooklynu.
–Och, proszę cię – powiedział Kevin Durant na temat zmian na ławce. – Steve przeszedł przez dwa szalone lata. Musiał poradzić sobie z tyloma rzeczami jako główny trener. Transakcje, kontuzje, COVID. Jestem dumny z jego koncentracji na naszym zadaniu i pasji, z jaką podchodzi do pracy. Wszyscy będziemy się latem rozwijać i zobaczymy, co się wydarzy – dodał.