Kyrie Irving nie przestaje być PR-owym koszmarem Brooklyn Nets. Liga zarówno zachowania zawodnika, jak i podejścia do sprawy zespołu ma dość i nałożyła kary za nieustanne zaniedbywanie przez Irvinga spotkań z przedstawicielami mediów.
Wszystko zaczęło się w grudniu, gdy Kyrie Irving odmówił rozmów z mediami i wypuścił komunikat, w którym dziennikarzy nazwał “pionkami”. Liga ukarała zespół i gracza grzywną w wysokości 25 tys. dolarów. Kyrie wywołał w środowisku burzę, ale po jakimś czasie wrócił do swoich obowiązków i pogodził się z faktem, że nie może rozmów z mediami akredytowanymi na mecze jego zespołu unikać. Jego wyrozumiałość miała jednak granicę.
Teraz liga poinformowała, że zarówno Brooklyn Nets, jak i Kyrie Irving zostali po raz kolejny ukarani. Według informacji w oficjalnym komunikacie NBA – zawodnik oraz zespół muszą zapłacić 35 tys. dolarów kary za to, że Irving notorycznie unika spotkań z dziennikarzami. Kara nie jest rozłożona na zawodnika i zespół, obie strony zobligowane są do zapłaty wspomnianej sumy. Liga ma prawo do nałożenia takiej kary, bo to łamanie przez gracza i zespół zapisów w jego umowie.
Każdy kontrakt zawiera podpunkt, w którym bardzo wyraźnie napisane jest, że gracz musi spotkać się z przedstawicielami mediów po zakończeniu meczu. Irving w ostatnim czasie uciekał i nie miał ochoty poświęcać dziennikarzom swojego czasu. Liga zwróciła na to uwagę i postanowiła zainterweniować po raz kolejny. Jeśli problem będzie się powtarzał – grzywny zapewne będą coraz wyższe, a niewykluczone, że liga postanowi pójść o krok dalej i Irvinga zawiesić.
Koszykarz w międzyczasie stara się poprowadzić Nets do mistrzostwa NBA. Z bilansem 43-23 zespół z Brooklynu zajmuje 2. miejsce w tabeli wschodniej konferencji. Do gry wrócił już Kevin Durant, drużyna cały czas czeka na rehabilitującego ścięgno podkolanowe Jamesa Hardena. Irving bez cienia wątpliwości odegra dla Nets kluczową rolę już w play-offach. Rozgrywający notował w tym sezonie 27 punktów, 4,9 zbiórki, 6,3 asysty trafiając 50% z gry i 38,5 3PT%.