W trakcie off-season wiele mówiło się na temat przenosin wysokiego Indiany Pacers do Los Angeles. Myles Turner miał połączyć siły z LeBronem Jamesem i Anthonym Davisem w transferze za Russella Westbrooka. Ostatecznie jednak strony nie doszły do porozumienia. Nic straconego, bowiem deadline okienka dopiero w lutym.
Wysoki Indiany Pacers opuścił początek sezonu regularnego, ponieważ przed rozpoczęciem pierwszego meczu doznał urazu kostki, gdy nadepnął na nogę chłopaka od podawania piłek. Bardzo niefortunna kontuzja. W ostatnim meczu Pacers pokonali Washington Wizards i Turner zaprezentował się z bardzo dobrej strony notując na swoje konto 27 punktów (7/14 FG, 3/4 3PT), 10 zbiórek, 2 asysty i aż 5 bloków. Przy okazji wziął udział w podcaście Adriana Wojnarowskiego z ESPN i sam przywrócił do życia wątek transferu do Los Angeles Lakers.
Latem mówiło się, że Pacers wyślą do Miasta Aniołów zarówno Turnera, jak i Buddy’ego Hielda, a w zamian dostaną Russella Westbrooka oraz kilka wyborów w drafcie. Lakers nie byli w stanie spełnić tego drugiego warunku i to ostatecznie transfer położyło. Niewykluczone jednak, że strony wrócą do rozmów. Wiele tutaj będzie zależało od tego, w jakiej formie będzie Westbrook jako wsparcie z ławki rezerwowych. Poprzedniej nocy zanotował 18 oczek, 8 zbiórek i 8 asyst w pierwszej wygranej swojego zespołu.
Jeżeli Russ zaadaptuje się do roli rezerwowego i będzie regularnie kręcił takie liczby, jak te z poprzedniej nocy, Lakers mogą odpuścić handlowanie zawodnikiem. Muszą jednak pamiętać, że ten latem przyszłego roku trafi na rynek wolnych agentów, więc jeśli go nie przehandlują do zimowego trade-deadline’u, mogą go latem stracić bez żadnej rekompensaty. Świadomy tego jest także Myles Turner. – Jeśli byłbym na miejscu Lakers, bardzo dokładnie takiemu transferowi bym się przyjrzał, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej są – stwierdził gracz Pacers.
– Doskonale wiem, co mogę zapewnić drużynie. […] Kolejnym aspektem jest gra z tak wybitną postacią, jak LeBron – kontynuuje Turner. – On na tym etapie kariery wymaga pewnego stopnia wybitności. Gdy już jesteś na parkiecie, musisz dać z siebie wszystko. Musisz sprostać spuściźnie, jaką zbudowali Lakers – mówi dalej. Wspomniał także o tym, że LAL operują na znacznie większym rynku, a o Pacers w gruncie rzeczy nikt nie mówi. Brzmiał tak, jakby walizki miał już spakowane i czekał na telefon od generalnego menadżera.
***
Jeremy Sochan znakomicie rozpoczął karierę w NBA. Po początkowych problemach w ataku, skrzydłowy San Antonio Spurs prezentuje się coraz solidniej. Zdecydowanie gorzej mają się Los Angeles Lakers, którzy na początku rozgrywek wyglądają okropnie przede wszystkim w ataku. Niewiele wskazuje na to, by ten stan rzeczy się zmienił. W najnowszym odcinku podcastu PROBASKET LIVE Michał Pacuda mówi też o tym, dlaczego szkoda mu Bena Simmonsa.