Philadelphia 76ers jak do tej pory radzi sobie naprawdę dobrze w aktualnym sezonie. Głównym dowódcą na parkiecie jest kandydat do tytułu MVP, Joel Embiid. Daryl Morrey nie krył podziwu dla centra swojego zespołu, ale podkreślił również rolę całej trójki gwiazd drużyny z Filadelfii.
O tym, że aktualny sezon w wykonaniu Philadelhpii 76ers jest jak na razie bardzo dobry, świadczy miejsce zajmowane w Konferencji Wschodniej. Po rozegraniu 36 spotkań podopieczni Doca Riversa są liderami, lecz już coraz bliżej za ich plecami znajdują się gracze z Brooklynu. 76ers świetnie rozpoczęli sezon, ponieważ wygrali siedem z ośmiu pierwszych spotkań. Oczywiście przyszedł pewnego rodzaju kryzys i nie byli już tak skuteczni, lecz utrzymali fotel lidera. W ostatnich meczach przeplatali kilka zwycięstw sromotną porażką z niżej notowanym rywalem. Przed samym wieczorem All-Star ich forma wzrosła, co pozwoliło pokonać Utah Jazz, czyli najlepszą drużynę na zachodzie.
– Mogę wpaść w kłopoty, kiedy mówię takie rzeczy. Jednak Embiid jest totalnie nie do powstrzymania, chyba nigdy takiego kogoś nie widziałem, a miałem przyjemność oglądać wielu wielkich graczy. Jednak nigdy nie widziałem takiego czegoś, takiej dominacji. Przykładem jest ostatni mecz, gdzie świetny obrońca, jakim jest Gobert, nie dał rady Embiidowi – powiedział Daryl Morey.
Morey nie krył zachwytu nad formą Embiida, który pokazuje ostatnio znakomitą dyspozycję. Miał powody, by chwalić centra zespołu 76ers. Jak do tej pory zdobywa średnio 30,2 punkty na spotkanie. Do tego dominuje pod koszem, czego efektem jest ponad 11 zbiórek na mecz. Mimo że gra na pozycji centra, to nie przeszkadza mu to w efektywnym dzieleniu się piłką (3,3 asysty na spotkanie). W ostatnim meczu przed ASG, o którym wspomina Morey, Embiid rzucił 40 punktów, do czego dołożył jeszcze 19 zbiórek. W meczu z Chicago Bulls, który odbył się dwa tygodnie temu, gracz 76ers zdobył 50 punktów. Nic więc dziwnego, że Embiid jest w wąskim kręgu kandydatów do MVP.
Warto również wspomnieć o pozostałej dwójce zawodników, na których opiera się gra 76ers. Morey również podkreślił, jak ważną rolę odgrywają w całej formacji. Nie da się ukryć, że oprócz Embiida, to właśnie Tobias Harris oraz Ben Simmons zdobywają ważne punkty. Były gracz Clippers rzuca średnio 20,2 punktu, zalicza 7,6 zbiórki, ale również dokłada do tego 3,3 asysty. Ben Simmons zdobywa 16,2 punktu na mecz. Do tego zbiera średnio prawie 8 razy, lecz warto zwrócić uwagę na to, że świetnie dzieli się piłką, asystując średnio 7,6 razy w danym spotkaniu. Wielki udział w aktualnej formie 76ers ma Doc Rivers, który, jak twierdzi Morey, stworzył środowisko, w którym zawodnicy mogą uwierzyć w siebie i powoli rozkwitać.
– Właśnie taka wiara wzmacnia całą trójkę, Tobiasa, Joela i Bena. To jak myślą i jak przygotowują się do spotkania, wpływa na ich lepszą grę. Nie sądzę, aby to był przypadek, że wszyscy zaliczyli progres. Myślę, że jedną z wielu mocnych stron Doca, jest wyciąganie z graczy tego, co najlepsze – stwierdził Morey.
Philadelphia 76ers mogą być zaliczani do kandydatów do walki o mistrzostwo Konferencji Wschodniej. Jednak jeśli już by się w nim znaleźli, to najprawdopodobniej natrafią na Nets, którzy ostatnio wzmocnili się, podpisując Blake’a Griffina. Przed nimi jeszcze sporo meczów do końca sezonu zasadniczego, lecz jeśli Embiid utrzyma swoją bardzo wysoką formę, to będzie jednym z głównych faworytów do zdobycia nagrody MVP. Najbliższy sprawdzian przed drużyną Doca Riversa już w nocy z piątku na sobotę. Zmierzą się z Chicago Bulls, z którymi świetnie ostatnio zagrał center z Kamerunu.
Wspieraj PROBASKET
