Wydłuża się przerwa Ja Moranta, który od kilku dni jest poza drużyną Memphis Grizzlies w związku z incydentem, do jakiego doszło w ubiegły weekend. Klub poinformował, że rozgrywający opuści co najmniej cztery najbliższe spotkania. Jednocześnie policja z Kolorado wystosowała oświadczenie, zgodnie z którym Morant nie zostanie oskarżony o żadne przestępstwo.
Już dwie kolejne porażki mają na koncie Memphis Grizzlies w meczach bez Ja Moranta, lecz przynajmniej w najbliższej przyszłości podopieczni trenera Taylora Jenkinsa muszą nauczyć się żyć bez rozgrywającego. Grizzlies w środę poinformowali bowiem, że absencja 23-latka się wydłuży i opuści on co najmniej cztery kolejne pojedynki:
Oznacza to, że Morant nie zagra ani w czwartek przeciwko Golden State Warriors, ani też w sobotę przeciwko Dallas Mavericks. Opuści on także co najmniej dwa wyjazdowe spotkania, gdy Grizzlies w przyszłym tygodniu grać będą w Dallas oraz w Miami. To może oznaczać spore kłopoty dla Memphis, bo drużyna trenera Jenkinsa ma w tym sezonie problem z wygrywaniem meczów bez swojego lidera.
Szkoleniowiec Grizzlies w poniedziałek stwierdził jednak, że na ten moment nie wiadomo, kiedy tak naprawdę Morant wróci do gry. Możliwe zresztą, że po weekendowym incydencie 23-latka z bronią czeka długie zawieszenie od NBA, choć informacje o 50-meczowej karze wydają się dość przesadzone, gdyż w ligowych regułach nie ma żadnej konkretnej liczby spotkań w przypadku tego typu występku.
Wiadomo już tymczasem, że policja w Kolorado nie będzie wnosić żadnych zarzutów i oskarżać Moranta o przestępstwo, gdyż przeprowadzone śledztwo wykazało, że nie ma ani świadków, ani dowodów, że Morant komuś groził lub stwarzał niebezpieczeństwo w klubie, w którym pokazywał broń.