Niemal wszyscy obserwatorzy i komentatorzy ligi NBA wśród faworytów do mistrzostwa Konferencji Zachodniej konsekwentnie wymieniali wyłącznie ekipy Los Angeles Lakers i LA Clippers. Czarnego konia upatrywano jedynie w drużynie Houston Rockets. Drużyna Michaela Malone’a w niemal wszystkich prognozach była pomijana. Dzisiaj zamykając usta krytykom, udowodnili, że są na dokładnie tym samym poziomie co faworyzowani Lakers i Clippers.
W niemal każdej zespołowej dyscyplinie sportu, drużyny uważane za słabsze i z założenia skazywane na porażkę zawsze budziły większą sympatię kibiców. Nie inaczej jest tym razem w przypadku drużyny Denver Nuggets. To właśnie oni rozpalają serca kibiców swoimi heroicznymi powrotami, to oni swoją niezłomną postawą burzą ustalony jeszcze przed startem sezonu porządek. Po nieprawdopodobnej serii z Jazz i tym razem piszą romantyczną historię w konfrontacji z Clippers. Z brzydkiego kaczątka w wielkim stylu przemienili się w pięknego łabędzia.
Na konferencji prasowej po wczorajszym historycznym spotkaniu Michael Malone chwalił swoich podopiecznych za niezwykłą postawę i niegasnącą wiarę w to, że są w stanie wygrać mistrzostwo. Malone chwalił zawodników za to, że nie przejmowali się pojawiającymi się zewsząd negatywnymi opiniami komentatorów na swój temat. Biorąc w obronę podopiecznych, trener Nuggets wyśmiał pojawiającą się przed konfrontacją z Clippers opinię, że jego drużyna jest dość wdzięcznym „matchupem” dla faworyzowanych rywali z Los Angeles. Uważa, że postawienie jego zawodników w roli chłopców do bicia było wielce niesłuszne i niesprawiedliwe.
Nuggets coach Michael Malone: "We’ve always had this internal belief that we’re good enough to win a championship. And we find it funny that the narrative is: 'the Nuggets are a cute team’.. We were 2nd in the West last year.. Most of this year we were the number 2 seed in the West.." from denvernuggets
Gdy Los Angeles Clippers wyszli na prowadzenie 3-1, nikt ekipie Denver nie dawał większych szans. Clippers to w końcu ekipa mierząca w mistrzostwo, zespół z Kawhi Leonardem w składzie. Mimo iż niemal wszyscy stracili już wiarę, oni nie stracili wiary w siebie i powtórzyli scenariusz z konfrontacji z Utah Jazz. Walcząc twardo i do upadłego w meczach numer 5 i 6, ze stanu 1-3 doprowadzili do meczu numer 7.
Malone nie chce, aby ktokolwiek kwestionował sukces jego zespołu. Zwraca uwagę na to, że jego zawodnicy już w ubiegłym roku byli o krok od finałów zachodu i że przez sporą część obecnego sezonu nie przez przypadek zajmowali 2 miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Po dwóch nieprawdopodobnych zwycięstwach Denver na pewno zyskało przewagę psychologiczną nad Clippersami. Podopieczni Doca Riversa już nie są murowanymi faworytami tego pojedynku. Szanse wydają się być 50/50, jednak jak słusznie wspomniał po wczorajszym spotkaniu Nikola Jokic, to rywale będą pod znacznie większą presją. Czy podobnie jak w końcowych fragmentach ostatnich dwóch spotkań presja znów zwiąże nogi Clippersów? Czy pojedynek Leonarda z Jamesem dojdzie do skutku? Drużyny Nuggets i Clippers staną do decydującej batalii o finał zachodu już we wtorek. To trzeba zobaczyć!
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną